Nie ma dnia, by Straż Gminna nie otrzymywała próśb o interwencję w sprawie dymu wydobywającego się z komina sąsiada. Mnożą się oskarżenia o spalanie niedozwolonych materiałów. Dzieje się tak w sezonie zimowym. Okazuje się jednak, że walkę z dymem można toczyć przez cały rok.
Na jednej z posesji w Wirach zbudowany został dom. Wybierający dla niego lokalizację właściciel, jak każdy na jego miejscu, z pewnością brał pod uwagę uzbrojenie gruntu w podziemną sieć techniczną, możliwości komunikacyjne i inne standardowe uwarunkowania. Nie mógł przewidzieć, że na kłopoty narazi go lokator stojącego opodal małego domku, przerobionego na obiekt mieszkalny. Przygotowanie przez niego posiłku wymaga rozpalenia w zwykłym piecu. Dym, wskutek różnicy poziomu gruntu, leci wprost w okna sąsiada. Straż Gminna podjęła interwencję. Przekonała się, że mieszkaniec domku do palenia używa węgla i drewna, ma do tego prawo.
Na jednej wizycie strażników się nie skończyło, trwają próby rozwiązania tego problemu. Wniosek z tego jest taki, że szukając miejsca na nowy dom, trzeba uwzględniać wszystkie ewentualne niedogodności, zebrać jak najwięcej informacji o otoczeniu. Czasami nawet kurz z pobliskich pół uprawnych, nie mówiąc o zapachu nawozów, może doprowadzić do rozpaczy.