Niewielki ruch na gminnych (także krajowych i wojewódzkich) drogach, na chodnikach tylko pojedyncze osoby, pozamykane sklepy i punkty usługowe, urzędy obsługujące petentów na odległość – to teraz codzienność, tak trzeba będzie żyć w najbliższych tygodniach.
Gmina Komorniki sprawia wrażenie wyludnionej. Jedynym oprócz sklepów spożywczych miejscem, w którym gromadzą się ludzie, jest urząd pocztowy, a właściwie jego otoczenie. Do środka mogą wejść tylko dwie osoby, o czym informuje kartka na drzwiach. Petent, który znajdzie się wewnątrz, napawa się niezwykłym, niepowtarzalnym widokiem: więcej urzędniczek przy okienkach niż interesantów.
Spora grupa klientów stoi za to na świeżym powietrzu, próbując zachować dystans między sobą. Byłoby ich tu mniej, gdyby nie zmuszanie ludzi do przyjścia wtedy, gdy poczta działa, a działa krótko: do godziny 14. W poniedziałki czynna jest tylko po południu.
Strażnicy gminni otrzymują mniej próśb o interwencję niż zwykle. Zawsze mogą liczyć na osoby walczące ze smogiem, podejrzewające sąsiadów o spalanie w domowych piecach odpadów. Można więc powiedzieć, że smog nic sobie z zarazy nie robi. Strażnicy ostrzegają, że z oczywistych powodów muszą ograniczać domowe kontrole, będą interweniować tylko w przypadkach drastycznych. Na szczęście w powietrzu czuć wiosnę, niebawem z kominów przestanie dymić.
W czasie walki z epidemią strażnicy otrzymują zgłoszenia nietypowe: mieszkańcy informują, że zbyt wiele osób spaceruje w parkach, więc trzeba ich skłonić, by się rozeszli. Przychodzą też zawiadomienia o szukającej zajęcia młodzieży, gromadzącej się w okolicach szkół (np. w Plewiskach).