Im więcej osób korzysta z rowerów, zostawiając auto na parkingu, tym mniejszy ścisk na ulicach. Jednak niektórzy cykliści zachowują się tak, jakby tylko oni znajdowali się na drogach, nie obowiązywały ich żadne przepisy, a w dodatku byli nieśmiertelni.
Sezon rowerowy w pełni, wokół mnóstwo osób na jednośladach. Rowerem dojeżdża się do pracy, udaje się na wycieczki. Cykliści wiedzą, że są równoprawnymi uczestnikami ruchu, ale są przekonani, że zmotoryzowani naruszają ich prawa do korzystania z dróg, że piesi zawłaszczają trasy rowerowe, a najgorsi z nich są ci, co po takich trasach spacerują z psami. Jednak to im się zdarza, i to całkiem często, łamać nie tylko przepisy i normy społeczne, ale i podstawowe zasady zdrowego rozsądku.
Rowerzyści nagminnie wjeżdżają na przejścia dla pieszych, czasami na pełnej prędkości, nie zostawiając kierowcom czasu na reakcję. Powinni w takich miejscach zsiąść z roweru, chyba że przez przejście prowadzi oznakowany przejazd dla rowerów. Rzadko sygnalizują zamiar skręcania, stawiając innych w trudnej sytuacji. Zachowują się tak, jakby sygnalizacje świetlne i znaki drogowe ich nie dotyczyły. Zdarza się im zajmować całą szerokość jedni, bo zamiast jechać jeden za drugim, poruszają się obok siebie.
Szczególnym przejawem nieodpowiedzialności jest rozmawianie przez telefon podczas jazdy rowerem. Niektórzy samobójcy pozwalają sobie nawet na wysyłanie SMS-ów. Niektóre panie, wiozące zakupy, potrafią zeskoczyć z roweru tuż przed nadjeżdżającym samochodem. Wobec takich zachowań zwykłe przemieszczanie się chodnikiem, nieustępowanie pierwszeństwa pieszym, to już niewarty uwagi drobiazg.
W internecie można znaleźć filmy przedstawiające szczególnie bulwersujące zachowania cyklistów: