Kolejne spotkanie z turystyką długodystansową podczas spotkania komornickiego Klubu Kolekcjonerów Znaczków Turystycznych. Po relacji Krystyny Nowak-Górskiej z wyprawy życia do Chile i na Wyspę Wielkanocną, przyszedł czas na opowieść o podróży w zupełnie innym kierunku. Pan Mateusz Szamanek wybrał się w lutym z najbliższymi na Tajwan.
Podróż była możliwa dzięki koligacjom rodzinnym – szwagier pana Mateusza pochodzi z Tajwanu. W okresie chińskiego Nowego Roku wybrał się w odwiedziny do wciąż mieszkających na wyspie rodziców, zaprosił rodzinę pana Mateusza, który w żoną i synem wsiadł w Poznaniu do samolotu, dostał się do Amsterdamu, skąd miał lot bezpośredni do Tajpej. Trwał on aż 13 godzin i był przyjemny, mimo iż ciemna noc nie pozwalała podziwiać z góry krajów azjatyckich, a samolot przelatywał nad Morzem Czarnym, nad azjatyckimi krainami, górami.
Hucznie świętowany chiński Nowy Rok trochę skomplikował, ale i urozmaicił polskim podróżnikom pobyt, jednak mimo iż Chińczycy w tym okresie masowo odwiedzają swych bliskich, bez problemu znaleźli wygodne miejsce w pociągu zmierzającym na południe, do ponad dwumilionowego miasta Kaohsiung. 300-kilometrowa podróż minęła szybko, pociąg osiągał prędkość ok. 300 kilometrów na godzinę. Tajwan to kraj dla nas egzotyczny, ale nowoczesny. Jest kilkakrotnie powierzchniowo mniejszy od Polski, lecz 20-milionowy, więc gęstość zaludnienia jest duża, życie koncentruje się głównie w wielkich miastach, takich właśnie, jak położony nad morzem Południowo-Chińskim Kaohsiung, Tainan, a zwłaszcza stolica Tajpej.
Prezentacja polegała nie tylko na słownej relacji, ale i na pokazywaniu zdjęć z podróży. Leżało to w gestii Dominika, syna pana Mateusza i pani Pauliny, który jest najmłodszym, ale jednym z najbardziej aktywnych członków klubu, posiadaczem całkiem pokaźnej kolekcji znaczków. Dzięki fotografiom można było poznać zróżnicowaną architekturę Republiki Chińskiej (to oficjalna nazwa) – pagody, stare i nowoczesne budynki, do niedawna największy wieżowiec świata, Taipei 101. Wyspę nawiedzają trzęsienia ziemi, więc ma on wyjątkową konstrukcję, chroniąca też przed gwałtownymi wiatrami – umieszczoną na jednym z najwyższych pięter, zawieszoną na linach kulę stabilizującą, łagodzącą przechyły. Jedno ze zdjęć przedstawia świątynię uszkodzoną przez trzęsienie ziemi.
Opowiadanie dotyczyło pobytu w miejscach, gdzie można zetknąć się z kulturą aborygenów, pierwszych mieszkańców wyspy, zasiedlonej potem przez Chińczyków, dla zachodniego świata odkrytej przez Portugalczyków, nazwanej przez nich Formozą. Oczywiście nie mogło zabraknąć wrażeń z degustacji potraw kuchni chińskiej, głównie mięsnych, ale nie tylko. Specyfika azjatyckich smaków jest wyjątkowa, także inni turyści zwracają uwagę na to oraz na niezwykle przyjaznych, zawsze służących pomocą mieszkańców wyspy.