Podwójni bohaterowie zasługują na pamięć

Przelewali krew walcząc za ojczyznę. Najpierw za przeciwników mieli Niemców, potem bolszewików. Zamiast uhonorowania, spotykało ich prześladowanie, z jednej lub drugiej strony. Nie ma już ich na świecie, ale mogą liczyć na naszą pamięć.

Na wszystkich ziemiach znajdujących się pod panowaniem zaborców były to burzliwe lata. Wojna światowa spowodowała zmianę układu sił politycznych w Europie. Imperia rozsypywały się, pojawiła się nadzieja na odzyskanie przez Polskę niepodległości, jednak nikt jej za darmo oddać Polakom nie chciał. Przynależność państwowa Wielkopolski nie została rozstrzygnięta, zachodni sąsiad ani myślał się jej wyrzec.

Konieczne było Powstanie Wielkopolskie, dobrze przygotowane i zorganizowane, zwycięskie. Dzięki niemu ziemie te znalazły się w granicach odrodzonej Rzeczypospolitej. Wielu polskich patriotów, chcąc wstąpić do oddziałów powstańczych, zrzuciło pruski mundur. Niejeden ruszył do walki niemal bezpośrednio z frontu wojny światowej. Jako obywatele Prus wcielani byli do armii, ale kiedy tylko pojawiła się możliwość odzyskania polskości, przystępowali do walki. Byli wychowywani w duchu patriotyzmu, kultywowali ojczysty język, czuli się Polakami. Zawdzięczają to rodzicom i krzewiącym miłość do ojczyzny proboszczom.

Młode polskie państwo budowało wszystkie swoje struktury od początku, także siły zbrojne. Armia była słabo wyszkolona i wyposażona, w dużej części ochotnicza, a musiała zmagać się z potężnym i bezwzględnym wrogiem – bolszewicką Rosją. Towarzysz Lenin wcielał zasady internacjonalizmu. Komunizm miał zapanować nie tylko na ziemiach rosyjskich, lecz rozprzestrzeniać się w Europie. Armia Czerwona ruszyła na pomoc uciskanym przez kapitalistów robotnikom i chłopom, niosła im społeczne wyzwolenie, a tak przy okazji sowieckie panowanie.

Na początek miała zaprowadzić ustrój powszechnej szczęśliwości w Polsce, spełniając oczekiwania tutejszych komunistów, takich jak Julian Marchlewski dążący do utworzenia na tych ziemiach jeszcze jednej radzieckiej republiki, takiej jak Ukraina, Białoruś, Gruzja, czy Kazachstan. Niewiele brakowało, by internacjonalistyczne zamiary polskich komunistów zostały spełnione. Armia Czerwona była o włos od zdobycia Warszawy. Po opanowaniu Polski nastąpiłby marsza na Berlin, na Paryż, bo wszędzie tam robotnicy liczyli na wyzwolenie. Nastąpił jednak cud nad Wisłą – polskie wojsko rozgromiło bolszewików pod Warszawą. 15 sierpnia ich marsz na zachód został zatrzymany. Europę udało się ocalić na całe 20 lat. ZSRR musiał czekać na Hitlera, by ponowić próbę.

Wielkopolanie stanowili trzon polskiej armii walczącej na kresach wschodnich, potem pod Warszawą. Mieli doświadczenie bojowe, byli dobrze wyekwipowani i uzbrojeni. Trudno nie docenić Ich zasług, być może Polska bez nich nie obroniłaby dopiero przed chwilą wywalczonej wolności. Zasłużyli na honory, a zostali zmuszeni do ukrywania bohaterskiej przeszłości. Za podwójne bohaterstwo byli podwójnie prześladowani.

Gdy Niemcy w 1939 opanowali Wielkopolskę, przystąpili do wyłapywania najbardziej zasłużonych powstańców. Korzystali z donosów ludności niemieckiego pochodzenia. Wielu bezcennych informacji dostarczyły im… powstańcze pomniki, które nakazali rozbierać, a które zawierały zamurowane akty erekcyjne z nazwiskami czczonych bohaterów. Na szczęście niszczyli te pomniki polskimi rękoma. Ludzie do tego zmuszani przechwycili wiele takich dokumentów. Zdarzało się też, jak wspominają mieszkańcy Komornik, że Niemcy przymykali oko, nie ścigali dawnych powstańców. Trzeba było mieć szczęście, by nie trafić na służbistę w hitlerowskim mundurze.

Mimo tego niejeden powstaniec, także z Komornik i okolic, został rozstrzelany, wielu trafiło do obozów koncentracyjnych. Hitlerowcy nie skupiali się na tych, co po prostu służyli w powstańczych oddziałach. Interesowały ich osoby zasłużone, odznaczane medalami, dowódcy cieszący się estymą lokalnych społeczności.

Niemcy nie prześladowali uczestników wojny z bolszewikami. Wprost przeciwnie. Tacy żołnierze budzili ich uznanie. Zdarzało się nawet, że udział powstańca wielkopolskiego w tej drugiej wojnie traktowali jako okoliczność łagodzącą, albo nawet rozgrzeszenie za walkę przeciwko Prusakom.

Sytuacja radykalnie zmieniła się jednak w 1945 roku, gdy idąca na Berlin Armia Czerwona wyzwoliła Polskę, wprowadziła nowy ustrój, ścigała uczestników wojny 1919-1920 roku. Kombatanci zmagań z bolszewikami musieli ukrywać przeszłość. Jak informują ich potomkowie, niechętnie o niej opowiadali nawet w domach. Zdarzało się, że dzieci i wnukowie takich żołnierzy prawdę poznawali dopiero po ich śmierci, przeglądając dokumenty, czytając zapisy w książeczkach wojskowych.

Po ostatniej wojnie najgorsza była sytuacja tych, co w 1919 lub 1920 roku dostali się do sowieckiej niewoli. Jeśli mieli szczęście, wydostawali się na wolność, ale Rosjanie znali ich nazwiska. Po wkroczeniu Armii Czerwonej do Polski, kombatanci mogli się spodziewać najgorszego.

Andrzej Gmerek (zdjęcie powyżej), jako poddany cesarza Wilhelma, znalazł się w pruskiej armii, walczył w I wojnie światowej. Powstanie Wielkopolskie zastało go w lazarecie w Głogowie, gdzie leczył się po powrocie z frontu. Nie zdążył wziąć udziału w Powstaniu Wielkopolskim, ale został powołany do polskiego wojska i ruszył na wschód, by bronić Polski przed bolszewikami. Uczestniczył w Bitwie Warszawskiej.

W 1945 roku, gdy do Wielkopolski weszli sowieci, został wezwany do NKWD. Miał prawo podejrzewać, że ma to związek z jego przeszłością. Wiedział, co mu grozi. Dopisało mu jednak szczęście, bo trafił na Polaka, który poradził mu podanie fałszywej daty urodzenia. Odjął sobie kilka lat życia. Jako dziecko nie mógł walczyć z bolszewikami. Upiekło mu się…

W wojnie z bolszewikami wziął udział niejeden mieszkaniec gminy Komorniki. Przykład – Franciszek Siciński z Chomęcic, właściciel tamtejszego gospodarstwa, uczestnik „cudu nad Wisłą” w 1920 roku. Opowiadał, że wysłano go na patrol, którego, jako podoficer, był dowódcą. Polacy natknęli się na oddział czerwonoarmistów. Wpadł na pomoc, by żołnierze ukryli się w lesie. On zaś oznajmił Rosjanom, że są otoczeni, więc mają złożyć broń. Poddali się, a potem przeklinali siarczyście w ojczystym języku widząc, że dali się nabrać czterem polskim żołnierzom.

Podobnych opowieści jest wiele. Nie wszystkie są równie wesołe. Zmagania były krwawe, wyczerpujące, można było zginąć nie tylko od sowieckiej kuli, ale na przykład w bagnach, w które zapadały się całe oddziały, nie było dla nich ratunku.

Wójt Jan Broda postanowił uczcić pamięć podwójnych bohaterów – uczestników Powstania Wielkopolskiego, którzy tuż po zwycięskim jego zakończeniu ruszyli na wschód, by w ramach polskiej armii bronić wschodnich granic przed bolszewicką nawałą. Okazją ku temu jest setna rocznica Bitwy Warszawskiej, przypadająca 15 sierpnia.

Niestety, epidemia koronawirusa wymusiła rezygnację z publicznych uroczystości, zgromadzeń ludności. Trudno nawet przewidzieć, czy w tym roku będzie można zorganizować Gminne Dożynki. Nie wiadomo więc, w jakiej formie uczczeni zostaną bohaterowie z lat 1918-1920. „Nowiny Komornickie” apelowały do potomków uczestników tamtych wydarzeń o zgłaszanie się, udostępnienie zdjęć, dokumentów. Wielu naszych Czytelników odpowiedziało, dużo wspomnień i rodzinnych pamiątek mogliśmy zaprezentować.

Nasza prośba wciąż jest aktualna. Bogdan Czerwiński, historyk i regionalista, dysponujący pokaźnym zbiorem dokumentów, biografii powstańców, nadal czeka na informacje. Można do niego dzwonić pod numer 664 299 509. Dzięki temu działalność Wielkopolan walczących o wolną ojczyznę nie zginie. W planach jest upamiętnienie ich tablicą pamiątkową, być może specjalne oznakowanie grobów, o ile uda się je odnaleźć.

Ignacy Adamczak (zdjęcie poniżej), urodzony w 1987 roku w Otuszu, mieszkał w Konarzewie. Był kolejarzem. Jego służba najpierw w armii pruskiej, potem w oddziałach powstańczych pod dowództwem Antoniego Szyftera i Andrzeja Kopy, wreszcie w wojsku polskim walczącym na wschodzie, miała związek z koleją. Po wojnie pracował przy naprawie mostów kolejowych.

[MEC id="834"]

TELEFON ALARMOWY

  • 112 – POLICJA, STRAŻ POŻARNA, POGOTOWIE RATUNKOWE

POLICJA

  • 997 – z telefonu stacjonarnego
  • 61 841 48 90 i 61 841 48 92 – Komisariat Policji w Komornikach
  • 519 064 516 – Dzielnicowy Rejonu Komorniki (lewa strona od ul. Poznańskiej)
  • 516 902 835 – Dzielnicowy Rejonu Komorniki (prawa strona od ul. Poznańskiej, Głuchowo, Chomęcice, Rosnowo, Rosnówko, Walerianowo)
  • 519 064 515 – Dzielnicowy Rejonu Plewiska (lewa strona od ul. Grunwaldzkiej)
  • 786 936 078 – Dzielnicowy Rejonu Plewiska (prawa strona od ul. Grunwaldzkiej)
  • 786 936 065 – Dzielnicowy Rejonu Wiry, Łęczyca, Szreniawa, Jarosławiec, Kątnik

STRAŻ GMINNA W KOMORNIKACH:

  • 986
  • 61 8107 303 – Komenda Straży Gminnej
  • 661 434 360 – patrol

STRAŻ POŻARNA:

  • 998 | 112
  • 61 651 78 90 – OSP Plewiska

ZDROWIE:

  • 999 | 112 – Pogotowie Ratunkowe:
  • 61 853 53 52 24h/dobę – Centrum Informacji Medycznej Tel-Med

Przychodnie Lekarskie:

  • 798 524 154 – Przychodnia Zespołu Lekarza Rodzinnego w Komornikach, ul. Stawna 7/11
  • 61 600 64 33, 61 600 64 34 – Centrum Medyczne Komorniki sp. z o.o. w Komornikach, ul. Stawna 7 (II piętro)
  • 61 651 76 41 – NZOZ KORAMED, Plewiska, ul. Grunwaldzka 571
  • 61 651 79 70 – NZOZ Twoja Przychodnia, Plewiska, ul. Grunwaldzka 508
  • 732 515 515 – Przychodnia Lekarza Rodzinnego Vita-Med, ul. Komornicka 192, Wiry, I Piętro (budynek SPOŁEM)
  • 61 839 10 30; 512 075 575 – NZOZ OMEDICA, Poznań, ul. Stęszewska 41

POGOTOWIE ENERGETYCZNE:

  • 991

POGOTOWIE GAZOWE:

  • 992

AUTOBUSY GMINNE:

  • 61 810 81 71

WODOCIĄGI GMINNE:

  • 607 678 199

KANALIZACJA GMINNA:

  • 604 411 611

ZWIĄZEK MIĘDZYGMINNY „CENTRUM ZAGOSPODAROWANIA ODPADÓW – SELEKT”:

  • 731 400 065
  • 731 400 095
  • 731 500 034