Epidemia wyrządzi ludziom szkody. Przestali zarabiać, wielu znalazło się w trudnej sytuacji. Za to mniejsza ich aktywność wydaje się sprzyjać zwierzętom. Strażnicy gminni otrzymali nawet sygnał o wilkach polujących między Plewiskami a Skórzewem. Pracownicy Wielkopolskiego Parku Narodowego mają jednak inne zdanie.
– Ludzie dowiedzieli się od rządzących, że mimo nakazu przebywania w domach powinni od czasu do czasu wyjść na spacer. Wzięli to sobie do serca i wielu wybiera się do parku narodowego. Szkoda tylko, że zamiast spacerować, jeżdżą – martwi się Hubert Sturmer, kierownik Działu Ochrony Przyrody w WPN.
Strażnicy parkowi informują, że ludzi jest tam teraz znacznie więcej niż zwykle. Nie chcą się ze sobą stykać, próbują zachowywać dystans, więc unikając kontaktów, schodzą ze szlaków, straszą zwierzęta. – Akurat te żyjące w parku mają się przez to ostatnio gorzej – zwraca uwagę Hubert Sturmer. Takie zachowania mogą być dla ludzi niebezpieczne. Właśnie teraz na świat przychodzą młode dziki. Ich matki mogą być agresywne. Lepiej ich nie niepokoić, nie prowokować do ataku. Spacerowicze powinni wiedzieć, co im grozi.
Wiosnę w parku czuje się na całego. Drapieżne ptaki zaczynają siadać na jajach, puszczyki zdążyły podrosnąć. Ptaki znoszą różne „skarby” do gniazd, by były przytulne dla pisklaków. W trzcinach na jajach siedzą gęsi. One ludzi się nie boją, nie docierają w takie miejsca. Sarny wychodzą z lasów na pola, z daleka obserwują spacerowiczów.
Przymrozek, jaki pojawił się ostatnio, zwierzętom nie zaszkodzi, nic sobie z niego nie robią. Spadek temperatury może być natomiast groźny dla kwiatów, szczególnie gdy mróz osiągnie 5 stopni i trwa kilka godzin. Mniej aktywne zrobiły się owady-zapylacze, co jest zjawiskiem niekorzystnym. Trzmiele wylatują tylko w południe, na krótko. Nie zdążą zapylić wielu roślin.
W Wielkopolskim Parku Narodowym żyje 36 gatunków ssaków, głównie takich, jak jeleń, sarna, dzik, kuna, lis, zając, borsuk. Owadów jest tu ponad 3 tys. gatunków. Ryb – 36 gatunków. Ptaków – 190 gatunków.