Aż trudno w to uwierzyć, ale ostatnie „tradycyjne” zajęcia odbyły się prawie miesiąc temu, 11 marca. W SP nr 1 w Plewiskach trwał wówczas, siódmy już w naszej placówce, TYDZIEŃ DLA MÓZGU. Większość uczniów miała wtedy ze sobą ostatni realny kontakt. Od momentu zamknięcia szkół znaleźliśmy się wszyscy – uczniowie, rodzice, nauczyciele – w sytuacji znanej jedynie ze stron sensacyjnych powieści i filmów katastroficznych.
Początki zdalnej nauki były trudne, dla niektórych z pewnością nadal są – to nowa rzeczywistość, w której musimy się odnaleźć. Najlepiej jak potrafimy. Poszukiwania odpowiedniego medium, aby dotrzeć do największej liczby uczniów. Przypominanie sobie adekwatnych do sytuacji form i metod poznanych w czasie mniej lub bardziej odległych szkoleń. Skanowanie, opracowywanie materiałów, wysyłanie, wielogodzinne rozmowy, porady, konsultacje, kontakt z rodzicami uczniów – wszystko po to, żeby uczniowie jak najmniej stracili, a jak najwięcej zyskali. Nerwy – bo nie działa e-dziennik, Skype się rwie, internet nie daje rady. Zastanawianie się, czy mogę coś zrobić lepiej, czy wykorzystać inne medium, czy na pewno wszyscy mają dostęp do komputera i internetu, czy…, czy…
Z jednej strony – świadomość, że musi być zdalnie, z drugiej strony – obawa przed zbyt długim przesiadywaniem uczniów przed komputerami. Wsłuchiwanie się w głosy uczniów i rodziców, że chcieliby już powrotu do papierowych książek. Rzucone w kręgu rodzinnym pytanie – czy udałoby się skonstruować tablicę? – aby choć trochę upodobnić otoczenie do sali lekcyjnej (mimo, że współczesna szkoła to nie tylko „tablica i kreda”). Trochę sklejki, wyrzynarka, listewki, wkręty, folia samoprzylepna (kupiona latem, bo „może się przyda”…). I efekt niemal natychmiastowy – dzięki pomocy męża i teścia. Jak wielu nauczycieli, kładłam się spać z głową przepełnioną myślami, ogarnięta wątpliwościami, a budząc się, starałam się je rozwiewać.
Nadeszła ostatnia przedświąteczna zdalna lekcja języka polskiego, a zatem i ostatnie przedświąteczne działanie uczniów 6e – zaplanowane na środę, 8 kwietnia. Chciałam, żeby było trochę świątecznie, trochę na poważnie. Należało obejrzeć krótki film zawierający wskazówki, a następnie rozszyfrować przekaz (który kieruję do wszystkich Czytelników). Nie obeszłoby się bez pomocy – tym razem męża i syna – gdyż trudno być jednocześnie aktorem, scenarzystą i reżyserem :-).
Moi uczniowie lubią łamigłówki. Rozwiązywaliśmy je w czasie naszej ostatniej lekcji w szkole…
Lidia Klorek