To znak nowych, trudnych czasów. Powtarzają się zgłoszenia o samotnych, zwykle starszych osobach, które pojawiają się na ulicy, na osiedlu, nawet na posesjach. Nie wiedzą, kim są, nie pamiętają nawet swego nazwiska. Mieszkańcy powiadamiają o takich sytuacjach Straż Gminną.
– Kiedyś takie zjawisko właściwie tu nie występowało. Teraz odnotowujemy je po kilka razy w roku, tendencja jest rosnąca – mówi Stefan Silski, komendant Straży Gminnej. Funkcjonariusze po otrzymaniu sygnału o takim przypadku udają się na miejsce. Ich rola ogranicza się jednak do wezwania pogotowia, inaczej pomóc nie mogą.
Osoba, która niczego o sobie nie może powiedzieć, zabierana jest do szpitala. Wszczynane są procedury mające doprowadzić do jej identyfikacji, powiadomienia rodziny. Nie zawsze kończy się to powodzeniem. Czasami długo trzeba czekać, aż zgłoszą się bliscy osoby, która straciła pamięć. Niekiedy nie zgłasza się nikt.
Kiedy miejscowości wchodzące w skład gminy były typowymi wsiami, każdy mieszkaniec wiedział o swoich bliższych i dalszych sąsiadach wszystko. Łatwo było zauważyć pojawienie się osoby nikomu nieznanej. Urbanizacja postępuje i duże fragmenty Plewisk, Komornik, Wir niczym już nie różnią się od peryferyjnych dzielnic Poznania. Występują tu zjawiska typowe dla wielkich miast, takie jak obecność osób, którym trzeba pomóc.