Nadspodziewanie licznie przyszli mieszkańcy na zebranie wiejskie zorganizowane, po długiej przerwie, w ośrodku kultury w Szreniawie. Spotkali się z wójtem Janem Brodą, jego zastępcą Tomaszem Stellmaszykiem, przewodniczącym Rady Gminy Marianem Adamskim i jego zastępcą Piotrem Wiśniewskim. Obecni byli dyrektor Gminnego Ośrodka Kultury Damian Konieczek, wiceprzewodniczący Rady Powiatu Mirosław Wieloch, pani komendant Straży Gminnej Sylwia Lokke, policjanci z komisariatu w Komornikach. W spotkaniu uczestniczyli gminni radni.
Tematami, które najbardziej zainteresowały zebranych, były dostępność jeziora w Szreniawie, celowość remontu ul. Jeziornej i ewentualne ograniczenie ruchu na „grajzerówce”. Najpierw jednak mieszkańcy dowiedzieli się, że żyją w najbezpieczniejszej, najspokojniejszej miejscowości w gminie. Jak informowała pani komendant Lokke, strażnicy gminni interweniowali tu tylko 63 razy w roku. Najczęściej pomagali w przypadku zgubienia domowego zwierzaka, opieki nad zwierzętami bezdomnymi, sprawdzali informacje o spalaniu w domowych kotłowniach śmieci. Policjanci poinformowali, że w ciągu roku podjęli w gminie ponad 3,2 tys. interwencji, z czego na Szreniawę przypadło zaledwie 67. Dotyczyły kolizji drogowych, drobnych przestępstw.
Sołtys Władysław Kwaśniewski złożył sprawozdanie rady sołeckiej. Mówił o przymusowej przerwie w organizowaniu imprez, przedstawił sytuację finansową w ostatnich latach, gdy zebrania wiejskie były zawieszone z powodu pandemii, o finansowaniu Dni Dziecka, Dni Babci, Dni Dziadka, kilkakrotnym „sprzątania świata”, festynów, rajdów. Opiekująca się wiejską świetlicą Izabela Frąckowiak szczegółowo omówiła organizowane tu zajęcia, głównie dla dzieci. Jak na okres pandemiczny i na tak mały ośrodek, oferta była (i jest) zadziwiająco bogata.
Wójt Jan Broda omówił sytuację epidemiczną. Wyraził nadzieję, że po wakacjach koronawirus nie wróci. Przedstawił też działania gminy na rzecz ukraińskich uchodźców. 1360 osoby otrzymały w Urzędzie Gminy numer PESEL. Wpłynęło 501 wniosków o świadczenie 500+. 127 osób wystąpiło o rekompensatę za opiekę nad uchodźcami. Przypomniał, że każde takie pismo trzeba zweryfikować, więc nie można pieniędzy wypłacić szybciej niż za kilka, kilkanaście dni. Sprawdzanie informacji jest ważne, gdyż zdarzają się przypadki wprowadzania Ośrodka Pomocy Społecznej w błąd. Na szczęście wojewoda regularnie przysyła pieniądze wykorzystywane na pomoc Ukraińcom. Brak lektorów powoduje, że nie można zintensyfikować nauki języka polskiego. W głuchowskim Dworku czekają miejsca noclegowe. Nie są wykorzystywane, więc gmina wystąpi o ich likwidację, co pozwoli m.in. zorganizować wiejskie zebranie.
Wysokie opłaty za wywożenie odpadów budzą niezadowolenie mieszkańców. Wójt wytłumaczył, jakie są koszty ich zagospodarowania, poinformował też, że mieszkańcy gminy zalegają z zapłaceniem 1,286 miliona zł. Wójt omówił inwestycje prowadzone przez gminę. W Szreniawie, na gruncie należącym do gminy, ma być zbudowana świetlica, która zastąpi obecną, zdecydowanie zbyt ciasną. Gmina złożyła wnioski o sfinansowanie przez rząd, w ramach tzw. Polskiego Ładu, tego obiektu, a także węzła przesiadkowego w Szreniawie z parkingiem. Mało jest prawdopodobne, by rząd przyznał pieniądze na oba przedsięwzięcia. Mieszkańcom bardziej zależy na świetlicy. Wójt zapewnił, że niezależnie od decyzji rządu, jeszcze przed wakacjami ogłoszony zostanie przetarg na tę inwestycję, budowa powinna zacząć się szybko, projekt jest gotowy. Gmina zarezerwowała w budżecie pieniądze na to zadanie. Tymczasowo świetlica będzie działać w udostępnionym przez Muzeum Rolnictwa pawilonie.
Wójt podziękował członkom organizacji, które pozostały aktywne w czasie pandemii, wykonywały pożyteczną pracę. Zaapelował też o sprawdzanie informacji, zanim opublikuje się je na Facebooku. Łatwo o nieporozumienie i powodowanie zbędnego zamieszania. Przykład z ostatniego czasu – wydzierżawienie jeziora w Szreniawie. Gmina chce wystąpić o dodatkowy teren, urządzić tam obiekty służące rekreacji, uchwalić plan zagospodarowania. Póki co jednak jezioro zostało wydzierżawione do 2024 roku na cele rolne przez Krajowy Ośrodek Wsparcia Rolnictwa. Część mieszkańców uwierzyła, że oznacza to zamknięcie dostępu do tego miejsca mieszkańcom, rezygnację z planów gminy. Wójt zapewnił, że jedno nie wyklucza drugiego. Gmina wystąpiła do poznańskiego oddziału KOWR o udostępnienie terenu pod rekreację. Biurokracja powoduje, że na decyzję podejmowaną w Warszawie długo trzeba czekać.
Wśród uczestników zebrania znajdowała się kobieta dzierżawiąca jezioro. Zapewniła ona, że mieszkańcy mają do niego dostęp, mogą spacerować i jeździć rowerem, natomiast łowienie ryb jest zakazane. Apelowała tylko, by utrzymywać tam porządek. Jest zmuszona wywieźć z tego miejsca ogromne ilości śmieci, koszty tego będą wysokie. Twierdzi, że jeżeli śmiecenie będzie trwało, dostęp do jeziora zostanie dla mieszkańców zamknięty. Wiceprzewodniczący Piotr Wiśniewski przekonywał, że dzierżawa w sumie okaże się korzystna, teren zostanie uporządkowany, plany gminy nie zmienią się. Także on apelował o zachowanie porządku, a wójt o czujność i natychmiastowe zgłaszanie przypadków zwożenia do gminy i porzucania przy polnych drogach śmieci. Jest to zjawisko powszechne, za likwidację dzikich śmietnisk płacą mieszkańcy.
Radny powiatowy Mirosław Wieloch poruszył sprawę ulicy Jeziornej. I wywołał burzliwą dyskusję. Powiat, wspólnie z gminą, zbudował drogę rowerową, wyposażoną w efektowne lampy, które jednak nie świecą. ENEA to państwo w państwie, instytucja ta sparaliżowana jest biurokracją. Ślimaczące się, trwające miesiącami urzędnicze działania powodują, że ENEA nie zarabia na dostarczeniu energii, a użytkownicy drogi jeżdżą w ciemnościach. Gmina i powiat próbują przyspieszyć te działania, ale spółka skarbu państwa jest dramatycznie bezwładna, nikt nie potrafi jej zmusić do pracy.
Mieszkańców najbardziej zainteresowała informacja radnego Wielocha o planach zmiany nawierzchni na „grajzerówce”, by jeździło się tam wygodniej i bezpieczniej. Uczestnicy zebrania wyrazili pogląd, że będzie wprost przeciwnie. Kierowcy wykorzystają to do szybszej niż obecnie jazdy. Mowa była o alternatywnych rozwiązaniach – udostępnieniu zbudowanej podczas okupacji drogi tylko dla pieszych i rowerów. Opinie są różne, bo wiele osób wykorzystuje „grajzerówkę” jako szybszą alternatywę dojazdu do Puszczykowa. Wójt zwrócił uwagę, że dalsza część drogi, od Jezior do Puszczykowa, jest w o wiele gorszym stanie niż zbudowana 80 lat temu „grajzerówka”, więc przede wszystkim tam trzeba najpierw przeprowadzić remont.
Najgorszy, najbardziej zrujnowany jest odcinek drogi w okolicach wiaduktu kolejowego. Brakuje miejsca, poszkodowani są piesi. Marian Adamski poinformował o planach przebicia dodatkowego tunelu w nasypie dla pieszych. Podobne plany dotyczą wiaduktu w Łęczycy. Przedsięwzięcia te są drogie, trwają jednak rozmowy z kolejarzami, by koszty zmniejszyć i zapewnić mieszkańcom bezpieczeństwo. Radny Wieloch wspomniał o przymiarkach do instalacji pod wiaduktem sygnalizacji świetlnej i urządzeniu tam „mijanki”.



