Cztery panie, pracujące w Ośrodku Pomocy Społecznej w Komornikach, przez tydzień pomagały służbom socjalnym na terenach nawiedzonych przez powódź. Prośbę o pomoc do wojewody wielkopolskiej skierowała wojewoda dolnośląska. Tamtejsze ośrodki pomocy, działające w niewielkiej obsadzie, nie mogą sobie poradzić z obsługą nawału wniosków o odszkodowanie. Komornicki OPS, mimo dużego obciążenia pracą w okresie przedświątecznym, zdecydował się pomóc.
Po tygodniu panie wróciły ze Stronia Śląskiego, do którego zostały wydelegowane, do Komornik. – Pomagałyśmy tam we wszystkim. W miejscowym OPS pracują tylko trzy osoby, które nie mogą sprostać wielkiej liczbie zadań. Skala zniszczeń, wniosków, zasiłków i odszkodowań jest ogromna. Robiłyśmy wywiady środowiskowe w terenie, zapewniłyśmy biurową obsługę świadczeń – informują.
Liczba świadczeń, na które czekają mieszkańcy, wynosi tysiące. Opiewają na kwoty niewielkie, ale i nawet na 200 tysięcy zł za zniszczone budynki mieszkalne. Na miejscu została garstka mieszkańców, pozostałe opuściły swoją miejscowość, nie miały bowiem gdzie mieszkać. Dopiero zaczynają się pierwsze powroty do domów. Wcześniej nie były one ogrzewane, brakowało kanalizacji i innych mediów, nie było więc zgody na zamieszkanie. Długo potrwa, zanim zapanuje normalność.
– Centrum miasta, w którym zawsze można było spotkać wielu turystów, przestało istnie. Zostały zniszczenia. Na wyburzenie czekają setki budynków w Lądku i Stroniu Śląskim – mówią panie z OPS Komorniki.


