Rok temu, obejmując władzę w gminie spodziewał się pan, że będzie łatwiej? A może trudniej?
– Przede wszystkim spodziewałem się, że będzie szybciej. Liczyłem na sprawniejszy przebieg procesu legislacyjnego. Nie denerwuję się jednak z tego powodu. Po prostu tak musi być.
Ma pan na myśli urzędowe procedury, przez które musi przebrnąć każdy projekt?
– Tak, wszystko zależy od przepisów, trzeba je respektować. Cierpliwie więc czekam. Będziemy krok po kroku realizować to, co sobie założyliśmy. Po roku można stwierdzić, że niemal wszystkie nasze zobowiązania zostały albo rozpoczęte, albo znajdują się w planach czekających na realizację.
Które przedsięwzięcie uznaje pan za najważniejsze w pierwszym roku kadencji?
– Nie określamy tego w ten sposób. Liczy się dla nas realizacja wszystkich celów wyborczych. Te, które były łatwe do przeprowadzenia, udało się wprowadzić w życie. Na przykład skomunikowanie wszystkich miejscowości nową linią z wykorzystaniem małych busów. To już działa, choć cudów nie oczekiwałem. Wiedziałem, że linia nie będzie dochodowa, ale nie o to tu chodziło. Trzeba dołożyć, by zlikwidować wykluczenie komunikacyjne, zapewnić możliwość sprawnego dojazdu do Komornik z najbardziej odległych miejsc w gminie. Na podstawie otrzymywanych danych będziemy co jakiś czas modyfikować rozkłady jazdy.
Wszystkie miejscowości gminy są już ze sobą skomunikowane.
– Tak. Z mniejszych spraw – uruchomiliśmy stypendia sportowe dla uzdolnionej młodzieży. Nie spodziewałem się, że mamy ich aż tylu. Z większych przedsięwzięć, które udało się rozpocząć i które będą kamieniami milowymi w rozwoju gminy, wymienię procedury kończenia planów miejscowych. Dzięki temu w Plewiskach, po uchwaleniu takiego planu, co nastąpi w w najbliższych miesiącach, zaczniemy opracowywanie dokumentacji pozwalającej zbudować pływalnię. Prawdopodobnie ogłosimy konkurs architektoniczny. Kto wygra, otrzyma zlecenie na wykonanie projektu centrum sportu i kompletnej dokumentacji pozwalającej uzyskać pozwolenie na budowę. Prawdopodobny termin ogłoszenia konkursu – jesień tego roku, a zakończenia – wiosna 2026 roku. Pozwolenie na budowę powinniśmy mieć w 2027 roku.
Czy w planach jest budowa samej pływalni, jak mówiło się do tej pory, czy obiektów dodatkowych?
– Zrewidowałem wcześniejsze pomysły. Uznałem, że warto zastanowić się nad budową całego centrum sportowego. Podczas konkursu architektonicznego zapytamy mieszkańców, a zebranie ich opinii będzie jednym z wymogów stawianych uczestnikom, czy warto mieć tu dwie dodatkowe sale. Jedna posłużyłaby sportom walki, bo odczuwamy brak takiego obiektu. Przyda się zapaśnikom, osobom trenującym taekwondo, być może także judokom. Potrzebna jest też sala służąca mieszkańcom do organizacji zebrań. Największa wieś w Polsce, jaką są Plewiska, nie ma takiego miejsca, Remiza przestała wystarczać. Myślę też o amfiteatrze wyposażonym w parking. Byłoby to miejsce letnich spotkań. Takie obiekty to pierwsza duża rzecz, zapowiadana w kampanii wyborczej, która zgodnie z planem zmierza do realizacji.
Równie ważna, jak budowa, jest koncepcja utrzymania takich obiektów. Znane są już koszty przedsięwzięcia? Czy rozważacie współpracę z ościennymi samorządami?
– Dopóki konkurs architektoniczny nie zostanie rozstrzygnięty, nie możemy mówić o konkretach. Oczywiście są szanse na partycypację naszych sąsiadów, co będzie się potem wiązać z ustalaniem cen biletów. Mieszkańcy gminy mogą liczyć na preferencyjne warunki.

Czy aktualny jest pomysł budowy w Plewiskach wielkiej hali widowiskowej na użytek całej metropolii? Brak takiego obiektu mieszkańcy uznają za zapaść cywilizacyjną. Metropolia zamienia się w pustynię sportową, brak tu hali dla tysiąca widzów. Na poznańskim samorządzie nie robi to wrażenia.
– Pomysł budowy dużej hali w Plewiskach uważam za cenny, potrzebny. Szkoda, że nie udaje się znaleźć wspólnego języka. Nie może być tak, że wspólnie tworzymy aglomerację, ale realizujemy tylko cele jej lidera. Finansujemy naukę naszych dzieci w poznańskich szkołach uznając, że to jest sprawiedliwe. Ale kiedy jest szansa na realizację dużego, oczekiwanego przez zdecydowaną większość mieszkańców metropolii obiektu, nie znajduje to uzasadnienia w oczach włodarzy Poznania. Trudno zrozumieć taką postawę. Nie zgadzam się z nią. Temat jest w zamrażarce. Dlaczego samorządy w innych miejscach potrafią się porozumieć z korzyścią dla mieszkańców, a u nas nie?
Sztandarowym pomysłem obecnych władz gminy jest budowa farm fotowoltaicznych, utworzenie spółdzielni energetycznej, w konsekwencji samowystarczalność w tej dziedzinie.
– Spółdzielnia została zarejestrowana pod numerem 48, do dziś powstało ich w Polsce ok. 80. Właśnie jesteśmy w pierwszym miesiącu, gdy będziemy ją rozliczać. Na razie mamy mało źródeł wytwarzania, ale w ciągu dwóch miesięcy rozpoczniemy procedurę budowy pierwszych stacji fotowoltaicznych. W przyszłym roku, jak się spodziewam, będziemy mieli już dwie farmy zapewniające ok. 4 megawatów, co stanowi ponad połowę naszego zapotrzebowania. Będziemy mogli sukcesywnie, co miesiąc-dwa włączać kolejne punkty. Wszystkiego na raz nie można rozliczać, trzeba zachować proporcje liczby źródeł wytwarzania do liczby punktów odbioru.

Jak to się przełoży na finanse gminy?
– Na pewno korzystnie. Daleki jestem od tego, by już dziś określać wysokość oszczędności, bo najpierw trzeba włączać punkty wytwórcze. W pierwszych miesiącach funkcjonowania farm będziemy mogli szacować oszczędności w skali roku. Potrzebujemy ok. 6 megawatów, by zaopatrywać i rozliczać wszystkie obiekty użyteczności publicznej. Najważniejsze, to zbudować urządzenia zapewniające pierwsze 2 megawaty, potem 4, a jesienią przyszłego roku będziemy wiedzieć dużo więcej niż dziś.
Gdy rozpoczynał pan urzędowanie nikt się nie spodziewał, jaką szansą dla gminy stanie się możliwość przejęcia Green Hotelu.
– W momencie wyboru nowego wójta temat nie istniał, nie mogliśmy być przygotowani do tej transakcji, brakowało zapisu w budżecie. Dziś sprawa mocno przyspieszyła. Obiekt jest nasz. Powstaje plan miejscowy, by można było zmienić sposób użytkowania budynku. Mamy wstępną koncepcję funkcjonowania Centrum Usług Społecznych. Plan miejscowy, obejmujący wszystkie obiekty przy ul Jeziornej, będzie gotowy w okresie wakacji. Nie czekamy na niego, projektujemy nowe przyłącza energetyczne nie tylko dla byłego hotelu, ale i dla centrum sportu, które powstanie obok. Zainstalowany zostanie światłowód. Przeprowadziliśmy audyt energetyczny budynku. W najbliższych dniach złożymy do Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska wniosek o częściowo umarzalną pożyczkę na wymianę stolarki okiennej i drzwiowej oraz docieplenie. Dalej, będziemy starać się o środki na montaż fotowoltaiki, pomp ciepła, remontu dachu.
Kiedy powstanie Centrum Usług Społecznych?
– Z uchwałą w tej sprawie czekamy na ustalenia ustawowe i rozporządzenia. Nie powołamy nowej instytucji, dopóki nie poznamy uzależnień finansowych. Musimy wiedzieć, na jakie pieniądze możemy liczyć, na jaką kwotę złożyć wniosek. Wiemy, co będzie się tam znajdować, jak ma funkcjonować, w papierach i głowach wszystko jest poukładane, ale trzeba czekać na sygnały z zewnątrz. W byłym hotelu ulokowane zostaną między innymi poradnia psychologiczno-pedagogiczna, centrum organizacji pozarządowych, będzie też miejsce spotkań młodzieży. Przewidujemy lokalizację karetki pogotowia, by szybciej można było udzielać pomocy w nagłych sytuacjach. Oczywiście nie zapomnimy o naszych seniorach. W najbliższym miesiącu ruszamy z przetargiem na prowadzenie restauracji. Obok, po zakończeniu budowy hali sportowej lekkiej konstrukcji w Szreniawie, zacznie się burzenie budynku z salą sportową przy stadionie na Jeziornej. Powstanie tam nowe centrum sportu.
Ta część Komornik przeobrazi się więc radykalnie.
– Zależy nam, by te obiekty były spójne wizualnie, by były ciekawe i pożyteczne dla mieszkańców.
Najbardziej liczą oni na budowę dróg, zwłaszcza ulic osiedlowych. W tym roku zapowiada się rekord. Gmina nigdy jeszcze na ten cel nie wydawała tak dużych sum, liczonych w dziesiątkach milionów złotych.
– Dopiero po zakończeniu roku będziemy mogli odpowiedzialnie mówić ile zbudowaliśmy, ile za to zapłaciliśmy. Roboty trwają, jest tego rzeczywiście dużo, choć zdajemy sobie sprawę, że mieszkańcy oceniają to z perspektywy swych miejscowości i twierdzą, że tego nie widać. Z punktu widzenia całej gminy, dzieje się jednak dużo. Na ostatniej sesji zwiększyliśmy nakłady na opracowanie dokumentacji projektowych kolejnych ulic, miejsc takich jest kilkadziesiąt. Jesteśmy przygotowani, by to realizować. Sukcesywnie, sprawiedliwie i konsekwentnie będziemy budować drogi, takie były przecież nasze wyborcze zobowiązania.

A inne inwestycje?
– Niebawem zaczniemy proces projektowania zbiornika retencyjnego i węzła przesiadkowego w Szreniawie. Powstanie tam parking, wzdłuż wału pobiegnie nowa ulica.
Skoro mowa o Szreniawie, warto wspomnieć o cmentarzu, który właśnie tam ma być zlokalizowany.
– Temat ten nie zaistniał w kampanii wyborczej, ale nie uciekniemy przed rozwiązaniem tego problemu.
Cmentarz parafialny w Komornikach miał zostać powiększony w stronę Wirynki.
– Mamy jasną deklarację księdza proboszcza parafii pw. św. Andrzeja Apostoła. Nie jest zainteresowany rozbudową cmentarza, nawet gdyby gmina przekazała grunt na ten cel. W związku z tym, że mamy dokument w sprawie renaturyzacji rzeczki i znamy koszty rozbudowy cmentarza, rozważamy inną lokalizację. Spotkaliśmy się z nowym dyrektorem Wielkopolskiego Parku Narodowego. Chcemy wywołać plan miejscowy umożliwiający założenie cmentarza w miejscu, gdzie 15 lat temu studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przewidywało taki obiekt. Przy cmentarzu w Komornikach, niezależnie od decyzji parafii, rozważamy możliwość lokalizacji kolumbarium służącego do pochówków w urnach.
Cmentarz w Szreniawie znalazłby się na terenie administrowanym przez WPN.
– Tak. W takich przypadkach zgodę na powstanie obiektów kultu religijnego wydaje minister środowiska. Nie przewiduję tu komplikacji. Uzgodnienia z dyrekcją Parku zapadły przed 15 laty. Nie przyjmuję do wiadomości ostrzeżeń, że panuje tam duży ruch. Zwiększa się tylko w pełni lata, gdy ludzie jeżdżą do Jarosławca na kąpielisko. Pamiętajmy, że gmina ma 36 tysięcy mieszkańców, a lepszą lokalizację cmentarza trudno znaleźć. To są tereny polodowcowe. Jesteśmy po analizie geologicznej, korzystnej dla lokalizacji cmentarza. Ruch odbywałby się drogą powiatową.
Niektórzy kandydaci w wyborach samorządowych opowiadali się za wyjściem gminy ze związku Selekt, zajmującego się zagospodarowaniem odpadów komunalnych. Ostatnio zmienili zdanie.
– Kilka miesięcy po wyborach zleciliśmy analizę finansową i prawną by zbadać zasadność i warunki wyjścia z Selektu. Powstało liczące ponad sto stron opracowanie, zawierające analizę różnych opcji prowadzenia gospodarki odpadami. Pracował nad nim mecenas Maciej Kiełbus, autorytet w dziedzinie. Przedstawione zostało radnym. Zachęcam mieszkańców do zapoznania się z tym dokumentem. Z analizy wynika, że ryzyko wyjścia ze związku jest zbyt duże, szczególnie w sytuacji nałożenia na gminę nowych obowiązków. Trzeba byłoby też ponieść dodatkowe wydatki. Temat wystąpienia ze Związku pojawił się w okresie fatalnego przejęcia gminy przez firmę, która wygrała poprzedni przetarg na wywożenie odpadów. Obecny wykonawca to firma doświadczona, zadania przejęła wzorowo.
Pozostał jednak do rozwiązania problem częstotliwości wywożenia bioodpadów.
– Tak, dotyczy to odpadów zielonych w okresie letnim. Cały czas nad tym pracujemy, chcemy za dodatkową opłatą zwiększyć częstotliwość w obecnej porze roku.
Jest pan zadowolony ze współpracy z radnymi?
– Do wyborów szliśmy jako grupa mocno zróżnicowana. Od początku uznawałem to za naszą siłę. Różnimy się, każdy ma własne poglądy, inne wartości, ale cele są zbieżne. Przekonaliśmy się, że choć zdarzają się trudne sytuacje, to potrafimy grać do jednej bramki. Gorzej by było, gdybyśmy stanowili bardziej spójną drużynę, w której jednak wystąpiłyby rozłamy. Głosowania potwierdzają zbieżność naszych celów.
Macie większy komfort niż wasi poprzednicy. Opozycja jest nieliczna i mniej zdeterminowana.
– To prawda. Ważne jest, byśmy spotykali się we własnym gronie i podejmowali wspólne decyzje. Inaczej niż nasz klub głosują tylko pojedyncze osoby, nie ma kłopotów z przeprowadzaniem uchwał. Na pewno zdarzą się sytuacje, gdy trudno będzie zachować klubową jedność, jestem tego świadomy, ale staramy się rozmawiać, przekonywać. Cieszymy się, że wśród osób spoza naszego klubu znajdują się osoby dojrzałe, doświadczone, które nie głosują przeciwko nam tylko dla zasady, w imię opozycyjności.
Przed wyborami i krótko po nich panowała obawa przed ruchami kadrowymi, zwolnieniami w samorządzie. Jak się okazało, całkiem niepotrzebnie.
– Przez ostatni rok nikt nie został przeze mnie zwolniony. Z Urzędu Gminy odeszły dwie osoby, ruch kadrowy to codzienność w większych jednostkach, jaką jesteśmy. Za politykę personalną przedsiębiorstw komunalnych nie odpowiadam. Zatrudnianie ludzi w samorządzie zawsze odbywa się przez konkursy. Wójt ma na nie realny wpływ, ale nikt mi nie zarzuci zapowiadanego przez niektórych desantu ludzi z Platformy Obywatelskiej. Nie kandydowałem z ramienia tej partii, choć jestem jej członkiem, nie mam więc żadnych zobowiązań.
Funkcjonowanie Gminnego Ośrodka Kultury powoli przestaje ekscytować radnych.
– Jeszcze trochę wody w Wirynce musi upłynąć, zanim GOK przestanie radnym podnosić ciśnienie. Mamy nowego dyrektora, za kilka miesięcy jego pracę będzie można poddać ocenie. Ma kontrakt na trzy lata, zagwarantowany budżet, możliwość stworzenia dobrego zespołu. Zagrożeń nie widzę, ale czas pokaże, czy nasz wybór był dobry.
Zbliżają się Dni Gminy Komorniki. Poprzednie, zorganizowane w nowym miejscu w Szreniawie, udały się nadzwyczajnie. Wydaje się, że w tym roku nie będzie gorzej.
– Takie wydarzenie zawsze zależą od dwóch czynników: od jakości wykonawców i od pogody. O wykonawców martwić się nie trzeba, wprost przeciwnie. Należy spodziewać się dużego ruchu, z pewnością koncerty przyciągną nie tylko mieszkańców, ale i gości spoza gminy. Mamy nawet obawy, że gmina w związku z tym stanie w korkach. Miejsce w Szreniawie jest genialne pod względem możliwości.
Takie wydarzenia pozwalają na oddech, wspólną zabawę. To ważne, gdy czasy są niepewne. Nie można już mówić, że Polska jest w stu procentach bezpieczna. Obowiązkiem gminy jest organizowanie obrony cywilnej.
– Uchwalona już została nowa ustawa o obronie cywilnej, dużo się ostatnio mówi na jej temat. Czekając na kilkanaście związanych z nią rozporządzeń, intensywnie przygotowujemy się do wprowadzenia tych przepisów w życie. Przeprowadziliśmy nabór na stanowisko pracownika zajmującego się obroną cywilną. Będzie podlegać mojemu zastępcy. W pierwszym etapie wykonamy to, na co mamy wpływ niezależnie od przepisów – przeszkolimy pracowników Urzędu Gminy, dyrektorów szkół i pozostałych jednostek, mieszkańców. Ruszymy z tym jesienią. Czekamy na wytyczne pozwalające przystosować budynki do czasowego pobytu ludności w sytuacji zagrożenia. We wszystkich obiektach użyteczności publicznej, dziś projektowanych i tych, które powstaną w przyszłości, uwzględnimy miejsca pobytu w nadzwyczajnej sytuacji.
Rozmawiał Józef Djaczenko