Mieszkańcy przeżywają trudny czas. A jak sobie radzi gmina?
– Samorząd funkcjonuje. Wszyscy pracujemy, jeśli nie w urzędzie, to w sposób zdalny. Interesantów do urzędu nie wpuszczamy. Chcemy, by pracownicy ustrzegli się zakażenia, by wirus nie mógł wędrować z człowieka na człowieka. Właśnie po to mamy pracę zdalną. Gdyby doszło do nieszczęścia i ktoś tu się zaraził, mamy do dyspozycji tę drugą część załogi.
Mieliście w planie ciekawe imprezy organizowane dla mieszkańców. Mówiło się o przyspieszeniu Dni Komornik, połączeniu ich z oddaniem do użytku Centrum Tradycji i Kultury.
– W tym roku Dni Komornik nie będzie. Z ciężkim sercem podejmujemy tę decyzję. Nie wchodzi to w rachubę ani w maju, ani nawet w czerwcu. Nie wiemy też, co z Dożynkami, w jakim stanie gmina będzie we wrześniu.
A Centrum Tradycji i Kultury?
– Myślę, że je otworzymy, ale póki co wirtualnie. Zastanowimy się z panem dyrektorem, jak sprawić, by mieszkańcy wiedzieli, co tu zostało zbudowane, jak wyglądają wnętrza tego obiektu. Kiedy tylko będzie to możliwe, zaprosimy wszystkich mieszkańców do osobistych odwiedzin. Poczekajmy, aż się koronawirus wyniesie.
Czy Pańskim zdaniem w tych trudnych czasach mieszkańcy zdają egzamin z obywatelskiej dojrzałości?
– W zdecydowanej większości tak. Poruszając się po gminie, widzę, że ulice opustoszały, a sklepy spożywcze oblężone nie są, widać kupujemy racjonalnie. Niestety część rodziców zaprowadza dzieci na place zabaw. Choć ostatnio takich przypadków jest mniej, to wciąż się zdarzają. Zdaję sobie sprawę, że trudno wytrzymać w czterech ścianach, ale nadal apeluję o ograniczenie wychodzenia na zewnątrz do niezbędnego minimum. Korzystając z okazji, chcę serdecznie podziękować strażakom z Plewisk. Są do dyspozycji potrzebującym, narażają się, pomagają starszym i samotnym mieszkańcom, którzy nie mogą samodzielnie zrobić zakupów.
Czy ma Pan porównanie sytuacji Komornik do innych gmin w okolicy?
– Myślę, że gmina Komorniki nie odbiega od innych. Wszystkie wyraźnie ograniczyły aktywność. Oczywiście mimo nietypowej sytuacji próbujemy realizować zadania, które stoją przed nami, zarówno inwestycyjne, jak i podejmowanie decyzji. Gdzie można procedować, tam procedujemy. Niektóre działania, takie jak prace nad planami zagospodarowania, trzeba było wstrzymać, nie wolno przecież organizować publicznych dyskusji.
Inwestycje nie są zagrożone?
– Wciąż się toczą, zgodnie z planem ogłaszamy i rozstrzygamy przetargi. Aktualnie prowadzimy go dla ulicy Stawnej w Komornikach. W zasadzie jest rozstrzygnięty, choć brakuje nam pieniędzy. Jednak w stosunku do kosztorysu oferta jest korzystna. Musimy zrobić przesunięcie w budżecie, a to jest trudne, gdyż nie możemy zwołać sesji Rady Gminy. Planujemy zdalną, po wejściu w życie specustawy. Odbędzie się ona najprawdopodobniej po świętach wielkanocnych. Przetarg na budowę boiska w Szreniawie trzeba było unieważnić z powodu przekroczenia przeznaczonej kwoty. Ogłaszamy go ponownie, licząc, że cena zmieści się w naszych możliwościach i będzie można po podpisaniu umowy przystąpić do działania.
Zadaniem gminy jest też przygotowanie wyborów, powołanie komisji. Czy to prawda, że osoby, które wcześniej się zgłosiły, teraz rezygnują z obawy o własne zdrowie?
– Organizacja w obecnych warunkach wyborów to pomysł absurdalny. Myślę, że prędzej lub później zostaną odwołane. Pewnie rządzący uprawiają jakąś politykę, w którą nie chcę się mieszać, nas interesują tylko problemy organizacyjne. Na ok. 150 osób potrzebnych do pracy w komisjach, mieliśmy połowę zgłoszeń. Ostatnio jednak część z nich rzeczywiście się wycofała i jest kłopot. Brakuje nam 200 procent stanu, jakim dysponujemy. Nie sądzę, byśmy znaleźli chętnych.
Prezydent Gdyni ogłosił, że miejskich lokali na wybory nie udostępni, z obawy o życie i zdrowie mieszkańców.
– Nie tylko prezydent Gdyni. Takie decyzje zapadają w miasteczkach na Śląsku, prawdopodobnie będzie tego coraz więcej. Niezależnie od tego, ile będzie takich gestów, wybory i tak się nie odbędą, bo władza w końcu zrozumie, że zrobienie ich przy jednym czy przy dwóch kandydatach i przy kilkunastoprocentowej frekwencji, byłoby żałosne. Sądzę, że zadziała sam prezydent, który może sobie przedłużyć kadencję o rok, a potem stanąć do otwartej walki, bez wykorzystywania trudnej sytuacji kraju.
Rozmawiał Józef Djaczenko