Im bardziej sucho, tym większe zagrożenie pożarami lasów i pól uprawnych. Czerwiec i początek lipca był upalny, długo nie można się było doczekać deszczu. Nic dziwnego, że płonęły lasy, wysuszone łąki, pola uprawne. Największe zdarzenie miało miejsce w Konarzewie 30 czerwca. Zapaliło się i doszczętnie spłonęło 60-hektarowe pole jęczmienia, ucierpiały też rosnące w pobliżu drzewa.
W akcji ratowniczej brali udział strażacy z OSP Plewiska. Nie byli jedyni, na miejsce ściągnięto jednostki z dużej części powiatu poznańskiego. Prawdopodobną przyczyną pożaru było zaprószenie ognia w trakcie prac polowych. Na miejscu pracował kombajn. Akcja ratownicza była utrudniona z powodu niskiego ciśnienia wody w najbliższym hydrancie. Wodę trzeba było wozić z Trzcielina, tam napełnienie wozu trwało znacznie krócej.
Strażacy próbowali też zorganizować punkt czerpania wody z jeziora w Chomęcicach. Okazało się, że jest to zbędne, potrzeby spełniał hydrant w Trzcielinie. Skutki pożaru widoczne były z daleka, cała okolica została spowita dymem.
26 lipca na ul. Kolejowej zapalił się jadący w kierunku Skórzewa samochód ze zbożem. Pożar przeniósł się na ściernisko, strażacy z Plewisk musieli przystąpić do akcji. Samochód spłonął doszczętnie, stojący przy drodze wrak ostrzega, że z ogniem nie ma żartów.