Mieszkańcy Rosnówka, Walerianowa, Jarosławca przez dwa lata nie mieli możliwości spotkać się z władzami gminy. Nic dziwnego, że licznie przyszli na organizowane po długiej przerwie zebranie i zadali mnóstwo pytań. To dowód, jak bardzo takie spotkania są potrzebne, ile problemów, dotyczących codziennego życia, nurtuje mieszkańców gminy.
Nawet sołtys Krzysztof Ratajczak przyznał, że niektóre osoby widzi pierwszy raz. Zachęcił nowych mieszkańców do kontaktu z nim. Samorząd reprezentowali wójt Jan Broda i jego zastępca Tomasz Stellmaszyk, przewodniczący Rady Gminy Marian Adamski i jego zastępca Piotr Wiśniewski, obecny był Marcin Kaczmarek, dyrektor GOSiR-u.
Przybyli też komendant komisariatu w Komornikach aspirant Lucjan Piwosz i miejscowy dzielnicowy, pani komendant Straży Gminnej Sylwia Lokke. Właśnie oni zabrali głos na początek. Z ich wypowiedzi wynika, że uczestnicy zebrania mieszkają w wyjątkowo spokojnym i bezpiecznym miejscu. Strażnicy gminni interweniowali tu tylko 51 razy w roku (na łączną liczbę interwencji w gminie dochodzącą do półtora tysiąca), najczęściej w sprawach dotyczących ochrony środowiska. Sygnały o spalaniu zakazanych substancji ani razu się nie potwierdziły. Dym z kominów był rezultatem wykorzystywania ekogroszku.
Opinię tę potwierdził komendant Lucjan Piwosz. – To rejon spokojny. I nich tak zostanie – stwierdził. I on, i dzielnicowy ostrzegali mieszkańców przede wszystkim przed internetowymi naciągaczami. Ten rodzaj przestępstw się nasila, wiele osób staje się ofiarą nieostrożności i łatwowierności. Mieszkańcy mieli pytania. Zaczęło się to, co cechowało to zebranie do samego końca – swoboda w zadawaniu pytań i zabierania głosu w dowolnym momencie, możliwość wypowiadania się na jakikolwiek temat. Szybko okazało się, że plan spotkania istnieje tylko teoretycznie, a właściwie został zredukowany do punktu „wolne głosy i wnioski”.
Mieszkańców nurtowały takie problemy, jak zbyt szybka, niebezpieczna jazda samochodami, nieuruchamianie sygnalizacji świetlnej w Szreniawie (przyczyną jest biurokracja paraliżująca działalność spółki ENEA), dojazd samochodami i parkowanie ich tuż przy jeziorze, bo żaden znak drogowy tego nie zabrania. Pytający dowiedzieli się, że miejscem, którym interesują się mieszkańcy, administruje Wielkopolski Park Narodowy.
Sołtys Krzysztof Ratajczak (i gminny radny) wygłosił sprawozdanie z działalności rady sołeckiej. Poinformował, że trzy miejscowości sołectwa zamieszkuje aktualnie prawie półtora tysiąca osób, najwięcej w Rosnówku. Mówił o wydatkach, organizowanych wydarzeniach dla mieszkańców. Część pieniędzy udało się zaoszczędzić z powodu pandemii i braku imprez. Wśród wydarzeń był rowerowy rajd poświęcony pamięci mieszkańca Rosnówka, wybitnego kolarza Zenona Czechowskiego. Organizowane były mikołajki, Dni Dziecka, Dni Kobiet, świąteczne spotkania z seniorami, dziecięce zawody w wędkowaniu, w czym pomógł Piotr Wiśniewski, prezesujący kołu Polskiego Związku Wędkarskiego. Przydaje się też pomoc dyrektora GOSiR-u.
Kiedy sołtys mówił o realizowanych inwestycjach, głos zaczęli zabierać mieszkańcy, swobodnie i z możliwością przerywania jego wypowiedzi. Pytania dotyczyły budowy konkretnych ulic, chodników, dostępu do Jeziora Rosnowieckiego. Mieszkańcy dowiedzieli się, że ma ono prywatnego właściciela – jest nim warszawski Polski Związek Wędkarski. Dociekali, w jakim terminie i w jakiej kolejności będą realizowane inwestycje drogowe, interesowali się brakiem platformy na jednym z przystanków autobusowych, problemami bezpieczeństwa na drogach, możliwością instalacji progów zwalniających (m.in. przy przedszkolu, na czym zależy pani dyrektor tej placówki).
Wójt Jan Broda znalazł możliwość zabrania głosu dopiero po godzinie. Mówił o sytuacji epidemicznej, liczbie zaszczepionych. Podał statystyki dotyczące opieki nad uchodźcami z Ukrainy, o wypłacaniu świadczeń. Wyraził nadzieję, że obecne stawki za wywożenie odpadów uda się zachować, podał też przyczyny wysokich kosztów ich zagospodarowania. Apelował o spłacanie zaległości, których wysokość doszła do 1,3 miliona zł. Omówił sytuację finansową gminy. Wyjaśnił, że trudno planować inwestycje, gdy ceny gwałtownie rosną, nie udaje się utrzymać kwot występujących w przetargach, wykonawcy domagają się większych pieniędzy, a rząd daje im taką możliwość. W tej sytuacji może dojść do tego, że gminę będzie stać na kontynuację zaczętych już inwestycji, inne będą musiały poczekać. Z tych samych powodów trudno liczyć na terminową realizację programu budowy dróg. Wyznaczona kolejność obowiązuje, choć trzeba się liczyć z umieszczaniem na liście zadań dodatkowych, wynikających z pogarszającej się sytuacji np. na ulicy Młyńskiej w Komornikach i w jej okolicy.
Tzw. Polski Ład zmniejszył dochody gminy z tytułu podatków, a rządowe rozdawnictwo inwestycyjne nie gwarantuje wykonania zadań, na których mieszkańcom zależy. Gmina składa wnioski na finansowanie przedsięwzięć, nie ma jednak niczego pewnego. W budżecie zarezerwowane są pieniądze na inwestycje, ale prawdopodobnie w połowie roku konieczna będzie weryfikacja wynikająca z rosnących kosztów.





