Na prośbę radnych odbyła się wideokonferencja z udziałem ich, przewodniczącej zarządu Związku Międzygminnego Selekt Doroty Lew-Pilarskiej i właściciela firmy Komunalnik Michała Dąbrowskiego. Dyskusja była gorąca, nie obeszło się bez ostrej polemiki. Radni dali się ostatecznie przekonać, że sytuacja normalizuje się.
Krzysztof Sznajder, przewodniczący Komisji Bezpieczeństwa interesował się brakiem realizacji harmonogramu i złą obsługą osiedli zamkniętych. Dowiedział się, że firma przejęła harmonogram dostosowany do potrzeb poprzednika obsługującego też inne miejscowości. Następuje weryfikacja. Problemy z dostaniem się do pomieszczeń z kubłami na osiedlach wynikały z braku kluczy i pilotów do bram.
Katarzyna Trzeciak pytała, czy śmieciarki korzystają z systemu GPS. Prezes Dąbrowski zapewnił, że wszystkie są w takie urządzenia wyposażone, można prześledzić trasę i miejsca postojów. Przydaje się to przy udzielaniu odpowiedzi na reklamacje. Dorota Lew-Pilarska dodała, że o ile w kwietniu reklamacji takich było mnóstwo, to teraz zdarza się zaledwie kilka dziennie, co jest zjawiskiem normalnym. Nastąpiła więc zdecydowana poprawa. Radna interesowała się też m.in. odzieżą ochronną pracowników. Czy firma je zapewnia? Prezes Dąbrowski twierdził, że tak. Zdyscyplinuje ich, by z niej korzystali.
Prezes mówił, że spóźnienia śmieciarek w obsłudze posesji mogą wynikać z długiego pobytu w instalacji, czyli na wysypisku. Nie można stamtąd wyjechać, gdy pojazd nie zostanie opróżniony. Niekiedy skierowanie go do nadrabiania zaległości trwa bardzo sługo. Aktualną realizację harmonogramu prezes ocenił na ok. 95 procent.
Mowa była też o karach dla osób niesegregujących odpadów. Dorota Lew-Pilarska poinformowała, że w przypadku zaobserwowania nieprawidłowości, mieszkaniec otrzymuje informację (żółtą kartkę), że może naprawić błąd w następnym terminie. Dopiero potem następuje nałożenie dodatkowej opłaty.
Marek Kubiak pytał o przyczyny braku w harmonogramach niektórych ulic. Prezes Dąbrowski kolejny (i nie ostatni) raz mówił o kłopotach z przekazywaniem danych przez poprzednika. Weryfikacja trwa.
– Czy w przypadku powtórzenia się sytuacji z kwietnia, gdy zaległości były ogromne, Komunalnik zapłaci odszkodowanie i honorowo odejdzie z Komornik? – wprost zapytał radny Kubiak. – Mogę zapewnić, że nie będzie takiej potrzeby. Mamy już wszystkie atrybuty, by terminowo realizować usługi – gwarantował prezes Dąbrowski.
Marek Kubiak spytał też władze Selektu, jakie kary do tej pory Komunalnik zapłacił za opóźnienia i inne uchybienia formalne. Przypomniał, że mieszkańcy do dziś nie otrzymali harmonogramu obsługi. – Procedura jest taka, że zbieramy reklamacje, opracowujemy je, prosimy firmę o wyjaśnienia w sprawie konkretnych adresów, to musi potrwać, nie zrobimy wszystkiego już w następnym miesiącu. Firma otrzymuje potem informację, że kara zostanie odjęta od należności za usługi – tłumaczyła Dorota Lew-Pilarska.
Radnego to nie przekonało. Zarzucił, że Selekt dba o interesy nie mieszkańców, lecz Komunalnika. Za brak wymaganych tablic na samochodach firma, jego zdaniem, już powinna zapłacić 200 tys. zł kary. – To jest oburzające. Oczekuję konkretnych działań, które unormują sytuację. Gdy znów wystąpią problemy, zażądam nałożenia kar i rozwiązania umowy. Selekt się nie sprawdza, zdaniem mieszkańców jest ciężarem dla gminy – mówił i sugerował wystąpienie ze Związku.
Na to zareagował wójt Jan Broda. – To zabrzmiało jak groźba karalna. Pan może wnioskować o co chce, ale to Rada Gminy podejmuje w takich sprawach decyzje. Pańskie zarzuty są gołosłowne – stwierdził kategorycznie. Nastąpiła sprzeczka, temperatura rosła, aż prowadzący debatę przewodniczący Marian Adamski przerwał polemikę.
– To nieprawda, że związek nie egzekwuje kar – zabrała głos Dorota Lew-Pilarska. – Nie możemy jednak wyrzucać nowej firmy po tygodniu. Sytuacja w Komornikach wyraźnie poprawia się, więc nie rozumiem tych pretensji, wracania do przeszłości. Ostatnie półtora miesiąca było trudne, ale zdarzało się, że z takimi kłopotami męczyliśmy się po 8-9 miesięcy. Mam nadzieje, że nie trzeba już będzie organizować takich spotkań. Los Komornik leży nam na sercu.
Urszula Kolińska przypomniała o konieczności stosowania worków nie tylko opisanych, ale i wyposażonych w tasiemki. Dotychczas, jak się dowiedziała, gorsze worki stosowano z konieczności. Okres epidemii utrudnił działania dostawcy tego artykułu. Po zużyciu zapasu worków gorszej jakości będą wprowadzone całkiem nowe, dużo lepsze.
Damian Nowak dociekał, czy do Selektu przed przetargiem docierały informacje o złej opinii o Komunalniku. – Było ich wiele, pochodziły od konkurencji, ale takich danych przy organizacji przetargów się nie uwzględnia. Jedynie prawomocne wyroki sądowe – wyjaśniła Dorota Lew-Pilarska. – Obecna poprawa jest tymczasowa, czy już na stałe? – dociekał radny. – Sytuacja nie tylko się nie pogorszy, ale stale będzie się poprawiać – stwierdził prezes Dąbrowski. Przeprosił za kwietniowe problemy. Zapewnił, że już w przyszłym tygodniu znikną zaległości, mieszkańcy będą zadowoleni z usług jego firmy.
Mówił też o atakach wynikających z rosnącej konkurencji na rynku. – Komunalnik to firma polska. Zagraniczne wydają dużo pieniędzy na rozsyłanie fałszywych informacji na nasz temat. Są i doniesienia do prokuratury, które nigdy się nie potwierdziły – dodał właściciel firmy.
Kilka ważnych problemów poruszył Piotr Wiśniewski. Dziwił się słowom właściciela firmy na temat GPS-ów w pojazdach, które są zainstalowanie, a nie mogą uzyskać połączenia. – Jeżeli rzeczywiście są zainstalowane, to muszą mieć połączenie – stwierdził radny. Mowa też była o Punkcie Selektywnej Zbiórki Odpadów. Występujące tam kłopoty z wywozem są zrozumiałe w sytuacji, gdy przez długi czas dowożone były przez mieszkańców odpady. Narosły duże sterty.
Radny zauważył, że firma w różnych miejscach ma podobne problemy i wszędzie tłumaczy się tak samo – brakiem kluczy do pomieszczeń, wrogą postawą poprzedników. Radził, by firma zadbała o swoje dobre imię, podjęła stosowne kroki. Prezes Dąbrowski przekonywał, że gromadzi informacje na temat działań przeciwko niemu.
Firma Komunalnik, jak zwrócił uwagę właściciel, wywozi z terenu gminy więcej śmieci niż poprzednicy. Piotr Wiśniewski zwrócił uwagę, że przyczyną zwiększenia wagi odpadów może być fakt, iż długo stojąc na świeżym powietrzu, zdążyły namoknąć.
Piotr Wiśniewski i inni radni byli ciekawi, czy obecny stan, czyli liczba samochodów obsługujących gminę, zostanie zachowany. Michał Dąbrowski obiecał, że nawet dołoży jedną załogę.
Wójt Jan Broda, podsumowując spotkanie, stwierdził, że mógł zerwać umowę, gdy wystąpiły problemy. Zdawał sobie jednak sprawę, że oferta Komunalnika była o 5 milionów zł korzystniejsza. Przy wyborze innej oferty mieszkańcy płaciliby nie 27, lecz 32-33 zł. – Nikomu bardziej niż mnie nie zależy, by wywożono śmieci zgodnie z harmonogramem. Teraz jest znacząco lepiej. Przekonuje mnie o tym liczba otrzymywanych maili na temat śmieci. Jest ich nie kilkadziesiąt, ale kilka dziennie – mówił.
Odniósł się też do pomysłu wyjścia z Selektu. Przepisy ostatnio zmieniły się, trzeba byłoby wozić śmieci daleko i płacić za nie na bramie więcej niż w przypadku Związku. Wyjście tylko po to, by działać samotnie, nie ma sensu. Trzeba brać pod uwagę koszty. – Nowa firma zawsze przeżywa perturbacje, poznaje teren. Bałem się, że kłopoty potrwają kwartał. Ten miesiąc jest jeszcze do przyjęcia. Spodziewam się, że Komunalnik będzie działał sumiennie – mówił wójt Jan Broda.