Kilkutygodniowe opóźnienia w doręczaniu listów to ostatnio w gminie Komorniki norma. Perspektyw na poprawę nie widać. Lokalne problemy wynikają ze złej kondycji Poczty Polskiej.
Redakcja „Nowin Komornickich” często otrzymuje sygnały od mieszkańców gminy o złej pracy komornickiego urzędu pocztowego. Dodzwonić się tam nie sposób, a listy do skrzynek nigdy jeszcze nie trafiały z tak dużym późnieniem. – Poprosiłem, by wysyłano do mnie listy polecone, bo miałem nadzieję, że przynajmniej te otrzymam w miarę punktualnie. Było jeszcze gorzej, więc wolę już czekać na listy zwykłe – mówi nasz stały Czytelnik.
Inna osoba przekazuje nam konkretny przykład. List polecony został nadany 4 marca. Doręczono go 28 marca, czyli dopiero po 24 dniach. Internetowa usługa śledzenia przesyłek potwierdza te dane. Nasz Czytelnik próbował w tej sprawie interweniować, ale niczego nie uzyskał. Pracowników Poczty Polskiej nie interesuje, że listem poleconym przekazuje się ważne, także urzędowe informacje, więc opóźnienia mogą mieć poważne konsekwencje.
Panie pracujące w urzędzie pocztowym przy ul. Młyńskiej w Komornikach nie są zdziwione tą sytuacją. – Zgadza się, to teraz normalne zjawisko – potwierdzają. – Jesteśmy zawaleni listami, nie możemy się z tym szybko uporać. Przyłożyła się do tego ostatnio gmina, zasypała nas przesyłkami z wymiarem podatków.
Poczta Polska informuje (m.in. na swojej stronie internetowej), że listy priorytetowe, nadane przed godziną 15, zostaną doręczone następnego dnia. Natomiast w przypadku tzw. listu poleconego ekonomicznego termin usługi wynosi trzy dni. To jednak tylko teoria. Jak zauważyli mieszkańcy Komornik, bardziej realny bywa termin nie trzech dni, ale trzech tygodni.
Interweniować można w sytuacji, gdy list nie dotrze do adresata w ogóle. Reklamację nadawca ma prawo złożyć już po 14 dniach od daty wysłania przesyłki. Najpóźniej – rok po terminie. Czas odpowiedzi na reklamację nie może przekroczyć 30 dni. Za zaginięcie listu poleconego Poczta Polska wypłaci 50-krotność pobranej opłaty.
Poczta boryka się aktualnie z poważnymi problemami organizacyjnymi i finansowymi. Jej kasa jest pusta. Czeka na pieniądze z budżetu państwa, mające pokryć straty poniesione od 2021 roku. Tylko w ubiegłym roku straty te wyniosły prawie 700 milionów zł, a w tym już prawie 600 milionów. Konieczna jest jednak zgoda Urzędu Komunikacji Elektronicznej, co wymaga zapalenia zielonego światła przez Komisję Europejską, jak w przypadku każdej pomocy publicznej.
Obecny rząd musi więc sprzątać bałagan przejęty po poprzednim. Konsekwencje ponoszą pracownicy Poczty Polskiej, organizujący kolejne protesty. A także klienci, m.in. w gminie Komorniki.