Adam Padła, dyrektor Gminnego Ośrodka Kultury
Dlaczego zdecydował się Pan wystartować w konkursie na stanowisko dyrektora GOK-u?
– Skłoniło mnie do tego dotychczasowe doświadczenie, organizowanie przez wiele lat różnego rodzaju wydarzeń. Prowadziłem agencję artystyczną, szkołę tańca. Zawsze marzyłem o realizacji wydarzeń powiązanych z instytucją do tego dedykowaną. Kiedy dowiedziałem się o konkursie w Komornikach i o realizowanej tu inwestycji, od razu wiedziałem, że to jest to.
Myśli pan o Centrum Tradycji i Kultury.
– Tak.
Konkurencja była niemała, ale to pańska propozycja prowadzenia GOK-u, zarządzania nowym obiektem znalazła akceptację.
– Widocznie okazałem się osobą stworzoną do tego miejsca (śmiech). Już w pierwszym momencie, gdy tylko dowiedziałem się o konkursie i o powstającym Centrum zrozumiałem, że jest to gmina wyjątkowa. Poza najważniejszymi swymi zadaniami, czyli tworzeniem dobrego środowiska dla mieszkańców, decyduje się na tak duże przedsięwzięcie. Jest więc świadoma swego obowiązku przedstawienia oferty kulturalnej. Realizacja tak kosztownego projektu to ewenement na skalę Polski. Rozmawiałem ze znajomymi dyrektorami ośrodków kultury w różnych regionach. Zdarza się, że ośrodki takie traktowane są po macoszemu. W takich przypadkach bardziej chodzi o spełnienie ambicji władz niż zrobienie czegoś dobrego dla mieszkańców.
Gmina ma rdzennych mieszkańców, od pokoleń czujących więź z małą ojczyzną, ale i coraz liczniejszą ludność napływową. Czy kultura może być czynnikiem integrującym obie grupy?
– Jednym z najważniejszych punktów mojej koncepcji jest właśnie integracja mieszkańców. Ich struktura wiekowa jest wyjątkowa. Większość ludności stanowią osoby między 35 a 50 rokiem życia oraz dzieci. Jest to wiec gmina młoda, także uwzględniając liczbę osiedlających się tu osób. Dzięki tej inwestycji rozwój kultury, a tym samym integracja mieszkańców z pewnością przyspieszy. Dodam, że jestem oczarowany gminą Komorniki. Chciałbym tu zamieszkać, bo czuję zmęczenie życiem w wielkim mieście.
Ma pan pomysły na wykorzystanie nowego Centrum?
– Sercem tego obiektu jest sala widowiskowa. Liczę na sceniczną aktywność w nowej sali grup dziecięcych i młodzieżowych. To świetne miejsce dla teatru amatorskiego, także dla osób dorosłych. W innych znanych mi miejscach takie zespoły rozkwitają, ludzie garną się do nich. Trzeba zacząć od poszukiwania osób skłonnych poprowadzić taki teatr. Marzę też, by w gminie rozwinął się taniec, nie tylko w samym Centrum. Ta dziedzina jest mi szczególnie bliska. W tym roku nie zdążymy, ale za rok można zorganizować widowisko przedświąteczne według scenariusza napisanego dla wszystkich grup działających w GOK-u.
Mieszkańcy najbardziej liczą na festyny, plenerowe koncerty. Widzi pan sens ich organizowania?
– Z badań wynika, że podobnie jest wszędzie. Mieszkańcy oczekują dużych koncertów blisko miejsca ich zamieszkania. Chciałbym wyjść temu na przeciw. Pomyślałem o czymś o nazwie Koncert’on. To byłyby cykliczne wydarzenia organizowane pod różnymi hasłami, z występami zaproszonych artystów z naszego regionu, nie koniecznie największych gwiazd, choć takich nie wykluczam. Na przykład Poznań mocny jest w hip hopie, a działający tu artyści są otwarci na różne przedsięwzięcia. Wymyślilibyśmy temat takiego wydarzenia, rolą muzyków byłoby do niego się podczas występu dostosować.
Przejmuje pan GOK w trudnym momencie, pod koniec roku.
– I z budżetem na nowy rok ustalonym jeszcze bez mego udziału (śmiech). W dodatku w najbliższych miesiącach wchodzimy do kompletnie nowego obiektu, wymagającego z naszej strony ciepła i serca. Wiem też, że moja praca nie będzie miała związku wyłącznie z kulturą. Ciążą na mnie obowiązki administracyjne związane z przełomem roku, a jest ich wiele. Dotyczą spraw tak przyziemnych, ale istotnych, jak na przykład zorganizowanie odbioru śmieci z naszych placówek.
Rozmawiał Józef Djaczenko