Zasłanianie ust i nosa w miejscach publicznych to nie tylko obowiązek. Zwykły rozsądek nakazuje stosowanie jedynego skutecznego ratunku przed zarażeniem. Zachorowań jest w ostatnich tygodniach coraz więcej. Co ciekawe, ludzie byli znacznie ostrożniejsi na początku epidemii, zanim w gminie Komorniki pojawił się pierwszy przypadek zarażenia, niż teraz, gdy chorych jest sześciu, rośnie też liczba poddawanych kwarantannie.
Wystarczy wejść do jakiegokolwiek sklepu, by się przekonać, że nie wszyscy stosują się do przepisów. Co ciekawe, pracownicy równie chętnie obsługują tych, co zasłaniają twarze, jak i tych, co przestrzeganie rygoru sanitarnego mają za nic. Wśród klientów dochodzi na tym tle do scysji. Osoby zasłaniające usta i nosy mają pretensje do tych, co maseczek nie noszą.
Kłótnie wywołuje też nieprzestrzeganie zalecanych odległości, na przykład w kolejkach do kas. Im dłużej trwa epidemia, tym bardziej nerwowi są ludzie. Zanika wzajemna życzliwość, a lekceważenie przez niektórych przepisów powoduje dodatkowe napięcia.