Czy pracując nad zagospodarowaniem przestrzennym, gmina Komorniki powinna uwzględniać sąsiedztwo – Poznania, innych gmin? Liczyć się z rozwojem całej aglomeracji?
– Władztwo planistyczne gminy rozciąga się tylko na jej terytorium. W ramach porozumień międzygminnych istnieje możliwość współtworzenia polityki zagospodarowania przestrzennego większego obszaru (np. aglomeracji) i powinno się to robić. Gmina nie może jednak decydować o przeznaczeniu i zasadach zagospodarowania terenu położonego poza jej granicami administracyjnymi. Planowanie przestrzenne na poziomie gminnym oparte zostało na zobowiązaniu Rady Gminy do prowadzenia tej polityki.
Czy nie można jednak dojść do porozumienia z sąsiadami i wspólnie pracować nad planem obejmującym obszar większy, żeby nie dzielić go sztucznie granicą gminy?
– Współpracujące ze sobą gminy nie mogą uchwalić wspólnego miejscowego planu zagospodarowania. Podjęcie takiej uchwały na wspólnym posiedzeniu rad gmin współpracujących doprowadziłoby do jej unieważnienia, wyeliminowania z obrotu prawnego.
Ustawa o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym przewiduje istnienie dwóch dokumentów, którymi posługuje się samorząd gminny. To studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego gminy oraz miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego. Studium określa zarys polityki przestrzennej i kierunków zagospodarowania uwzględniający uwarunkowania (czyli czynniki i ograniczenia) rozwoju przestrzennego. Nie jest aktem prawnym, nie może być podstawą wydawania decyzji administracyjnych. Stanowi zbiór informacji ułatwiających prowadzenie gospodarki przestrzennej.
Podstawowym narzędziem polityki przestrzennej gminy są miejscowe plany zagospodarowania. Sporządza się je w miarę potrzeb, za wyjątkiem kilku wymienionych w ustawie przypadków, gdy opracowuje się je obowiązkowo. Plan ten jest aktem prawa lokalnego. Jest wiążący dla organów samorządowych gminy, instytucji publicznych, podmiotów gospodarczych i wszystkich obywateli. Ten dokument wyznacza ramy i przesądza o gospodarce przestrzennej konkretnej części terytorium gminy.
Nie wszystkie obszary gminy objęte są planami.
– Gdzie nie ma obowiązującego miejscowego planu, gospodarowanie przestrzenią następuje na podstawie decyzji administracyjnej o warunkach zabudowy i zagospodarowania terenu. Wydaje się ją dla konkretnego obiektu budowlanego. Ustawa zobowiązuje do wydania decyzji ustalającej warunki zabudowy zgodne nie tylko z przepisami szczególnymi, ale jednocześnie spełniające następujące warunki:
Co najmniej jedna działka sąsiednia, dostępna z tej samej drogi publicznej, jest zabudowana w sposób pozwalający na określenie wymagań dotyczących nowej zabudowy w zakresie kontynuacji funkcji, parametrów, cech i wskaźników kształtowania zabudowy oraz zagospodarowania terenu, w tym gabarytów i formy architektonicznej obiektów budowlanych, linii zabudowy oraz intensywności wykorzystania terenu. Brzmi to skomplikowanie, ale chodzi o zachowanie tak zwanego dobrego sąsiedztwa. Poza tym teren musi mieć dostęp do drogi publicznej. Istniejące lub projektowane i umownie zabezpieczone uzbrojenie terenu jest wystarczające dla zamierzenia budowlanego. Teren nie wymaga uzyskania zgody na zmianę przeznaczenia gruntów rolnych i leśnych na cele nierolnicze i nieleśne albo jest objęty zgodą uzyskaną przy sporządzeniu miejscowych planów, które utraciły moc.
Nie ulega wątpliwości, że gmina Komorniki, jeśli nie w całości, to po kawałku, zostanie kiedyś włączona w obręb Poznania. Nie wiemy tylko, kiedy Plewiska, Wiry, Komorniki podzielą los dawnych wsi – Wildy, Dębca, Jeżyc, Łazarza. Taki los czeka każdą miejscowość położoną za rogatkami rozwijającego się miasta.
– Bardzo możliwe, pewnie faktycznie jest to kwestią czasu. Moim zdaniem jednak im później to nastąpi, tym będzie korzystniej finansowo dla gminy i jej mieszkańców. Dzisiaj na poziomie lokalnym możemy samorządnie decydować o przeznaczeniu dochodów generowanego z obszaru naszego terytorium. Będąc częścią aglomeracji, tego przywileju zostalibyśmy pozbawieni lub zostałby on ograniczony, być może na rzecz potrzeb zaspakajanych niekoniecznie na naszym obszarze.
Gmina nastawia się na własny rozwój, stworzenie dobrych warunków życia mieszkańcom. Czy powinna uwzględniać rozwój całej metropolii? Może warto wypracować wspólną politykę przestrzenną dla tej części powiatu, realizowaną przez poszczególne gminy?
– Już dzisiaj, uznając określone działania za korzystne, możemy współpracować z ościennymi gminami w ramach obszaru aglomeracji. Dla przykładu można wskazać naszą gminną komunikację czy sposób gospodarki odpadami. Nic nie stoi na przeszkodzie, by prowadzić wspólne konsultacje, porozumienia, ustalenia. Powiem więcej – nawet powinno się to robić, uwzględniając chociażby przyszłą spójność układów komunikacyjnych, sposób gospodarowania ciekami wodnymi, możliwość sprawnego przemieszczania się osób w ramach transportu publicznego itp. Jednak może się to odbywać w ramach polityki przestrzennej każdej osobnej gminy.
Kto to powinien koordynować? Samorząd wojewódzki dla różnych obszarów regionu? Powiat dla swych różnych obszarów? Miasto Poznań? Poszczególne gminy? Czy może wszyscy razem?
– W ramach opracowywania kolejnych planów miejscowych należy oczywiście na bieżąco poddawać je uzgodnieniom i konsultacjom z sąsiednimi samorządami, szczególnie na obszarach bezpośrednio sąsiadujących z ościennymi gminami. Plany miejscowe powinny także uwzględniać ustalenia planów wojewódzkich i krajowych.
Dziś tylko przeczuwamy, co się w przyszłości wydarzy. Czy nie warto bliżej określić przyszłość, także tę bardziej odległą, nadać jej kierunek polityką przestrzenną? Zapobiec rozwojowi żywiołowemu, reaktywnemu, takiemu z dnia na dzień?
– Z początkiem 2003 roku utraciły ważność miejscowe plany zagospodarowania przestrzennego obowiązujące w dniu wejścia w życie ustawy o zagospodarowaniu przestrzennym z 1994 roku. Pierwszy raz określono nieprzekraczalny okres obowiązywania „starych” planów miejscowych w dniu wejścia w życie ustawy o zagospodarowaniu przestrzennym na dzień 31 grudnia 1999 roku. Później przekładano ten termin do końca 2002 roku. Samorządy borykały się jednak wówczas z wieloma problemami finansowymi i wiele z nich było zaskoczonych definitywnym terminem wygaszenia obowiązującego prawa.
Gminy, które było na to stać, systematycznie rozpoczęły prace nad opracowywaniem nowych planów. Jednak procedury były kosztowne i długotrwałe. Nie wszystkie obszary można było objąć planowaniem. To wtedy, w oparciu o istniejące uwarunkowania, rozpoczął się nowy etap wyznaczający kierunki rozwoju również naszej gminy.
Borykała się ona z innymi problemami niż dziś. Dopiero budowała podstawy swego rozwoju.
– To był zupełnie inny obraz naszych miejscowości. Przed gminą stały takie wyzwania, jak budowa oczyszczalni, kanalizacji, utwardzanie dróg, organizacja transportu komunalnego. Organizowaliśmy pierwsze w Polsce referendum śmieciowe. Dopiero później uwzględnialiśmy powstającą autostradę, przebudowywaną drogę krajową nr 5. To wszystko przy kilkumilionowym budżecie, kilkanaście razy mniejszym niż dzisiaj. Mieszkańców w całej gminie też było wielokrotnie mniej. Czy można było już wtedy przewidzieć tak znaczący skok cywilizacyjny i dynamiczny rozwój całej gminy, prowadzoną polityką przestrzenną wymusić kierunek tego rozwoju? Pewnie w jakimś ograniczonym stopniu tak, ale trzeba byłoby zrezygnować po drodze z wielu rzeczy. Mówiąc o stopniu ograniczonym, mam na myśli to, że nie na wszystko mamy wpływ. Pomimo władztwa planistycznego gmin na swoich obszarach, nikt nie powstrzyma w stu procentach pomysłowości inwestorów czy deweloperów wykorzystujących niespójne prawo, reagujących na koniunkturę, dążąc za wszelką cenę do zaspokojenia ogromnego popytu na ich oferty.
Myślę jednak, że polityką przestrzenną można wskazać kierunek rozwoju. Powinien być on zrównoważony i oparty o racjonalne decyzje wszystkich uczestników tego procesu. Od tego zależy, jak nam się będzie wszystkim żyło w naszej małej ojczyźnie, jaki będzie ona miała kształt i charakter w przyszłości.
Rozmawiał Józef Djaczenko