Gdy zaczęła się epidemia, zmieniono program sterowania ruchem na skrzyżowaniu ulic Poznańska i Nizinna w Komornikach. Zaczęły tam tworzyć się korki, blokady. Podróż z Wir do Poznania w niektórych godzinach bywa trudna. Jeszcze gorzej jest po południu. Skręcający w stronę Wir z ul. Poznańskiej w lewo mają tylko kilka sekund. Zdąży przejechać kilka aut, tworzy się blokada uniemożliwiająca jazdę w stronę Stęszewa.
Pisaliśmy o tym kilkakrotnie. Interwencję podjął też Urząd Gminny Komorniki. Niestety bezskuteczną. Skrzyżowaniem tym opiekuje się oddział nowotomyski Wielkopolskiego Zarządu Dróg Wojewódzkich (po zbudowaniu trasy S5 stara „piątka” nie jest już drogą krajową, lecz wojewódzką). Urzędnicy z Nowego Tomyśla ani myślą fatygować się do Komornik i sprawdzić, do czego doprowadzili.
Po informacje w tej sprawie skierowaliśmy się do Wydziału Utrzymania Dróg w WZDW. Jak się okazuje, nie ma możliwości przywrócenia normalności na skrzyżowaniu. – Po wybuchu epidemii faktycznie nastąpiła zmiana. Został odłączony system akomodacyjny, uzależniający cykl świateł od natężenia ruchu. Wprowadziliśmy program stałoczasowy – wyjaśnia Dariusz Graczyk.
Czy jednak nie można tego programu zmienić, wydłużyć choćby o kilkanaście sekund czas potrzebny na skręt z ul. Poznańskiej lub wjazd na nią? Z wypowiedzi pana Graczyka wynika, że nikt nie ma zamiaru niczego zmieniać, bo… ma być tak, jak jest. Nikt się nawet nie interesuje sytuacją w tym miejscu. – Jeżeli coś miałoby się zmienić, to stosowna instytucja, na przykład Urząd Gminy musiałaby wysłać do nas wniosek o zmianę programu – dodaje Dariusz Graczyk.
Jak więc z tego wynika, urzędnicy wyłączyli nie tylko akomodację na skrzyżowaniu, ale i myślenie, a przede wszystkim zainteresowanie sytuacją na drogach, którymi powinni się opiekować.