Takich świąt jeszcze tu nie było. Gmina przedstawiała się smętnie. Na ulicach pokazywały się tylko pojedyncze osoby. Nikt nie zmierzał w stronę kościołów. Pusto było w Wielkopolskim Parku Narodowym. Oczywiście w drugi dzień świąt nie było też tradycyjnego polewania się wodą. To chyba pierwszy taki przypadek od wielu pokoleń.
Mieszkańcy Komornik zaobserwowali natomiast ciekawe zjawisko: duży ruch na ulicach w drugi dzień świąt. Tak było np. na ul. Młyńskiej. – Jeden samochód za drugim, więcej ich niż w jakikolwiek inny dzień. Dokąd ci ludzie jeżdżą, czyżby nie wzięli do serca zaleceń, by nie składać sobie rodzinnych wizyt? – pytali mieszkańcy.
W kilku europejskich krajach zaczyna się stopniowe łagodzenie obostrzeń. Otwierane zostają niektóre sklepy, centra handlowe, planuje się ożywienie szkół i przedszkoli. W Polsce wciąż po staremu, choć zmiana będzie widoczna od czwartku, gdy noszenie maseczek stanie się obowiązkiem. Tak jest od dawna w innych krajach, np. w Czechach. Tam zresztą minister zdrowia zaleca to wszystko, za co w Polsce można zapłacić słony mandat: spacery po lesie, rekreacyjną jazdę rowerem, bieganie. Służy to przecież zdrowiu, buduje odporność.
Mieszkańcy gminy Komornik zazdroszczą poznaniakom, którzy lada chwila będą mogli spacerować w lasach komunalnych. Prezydent miasta otwiera je, twierdząc, że krótki relaks na łonie przyrody, przy zachowaniu ostrożności, przestrzeganiu minimalnej odległości od innych osób, bardziej służy ludziom niż wielodniowe przebywanie w mieszkaniach.