Gdy władze państwa nie reagują na rozwijającą się czwartą falę epidemii koronawirusa, obywatele muszą próbować chronić się sami. Rząd nie wprowadził żadnych obostrzeń, ale samorządy bronią pracowników i mieszkańców. Czwartkowa sesja Rady Gminy odbyła się zdalnie. Nic nie zapowiada szybkiego powrotu do trybu normalnego.
W tym roku radni spotkają się jeszcze na grudniowej sesji poświęconej uchwaleniu budżetu. Przewodniczący Marian Adamski apelował do nich, by nie organizowali spotkań innych niż w trybie on-line. Dotyczy to także posiedzeń komisji. Wójt Jan Broda, jak przyznał, zastanawia się nad inną od normalnej formą przeprowadzania wiejskich zebrań. W niektórych przypadkach konieczne są konsultacje z mieszkańcami. Trzeba sięgnąć po inne sposoby niż bezpośrednie spotkania.
Radni wyrazili niepokój o seniorów, którzy po okresie lockdownu zrobili się aktywni, lubią się spotykać. Apelowali o unikanie przebywania w otoczeniu większej liczby osób. Zarazić się wirusem mogą także osoby zaszczepione, choć nie grożą im poważne konsekwencje, przebieg choroby zwykle jest łagodny. W ostatnich dniach sytuacja w gminie jest coraz gorsza, liczba osób zakażonych zbliża się do 200, a skierowanych na kwarantannę do półtora tysiąca.
Jest i dobra wiadomość. Gdy zaczęło się robić coraz groźniej, przybyło osób zaszczepionych. Aktualny procent mieszkańców całkowicie zabezpieczonych doszedł do 61,9 (co najmniej dwie dawki szczepionki przyjęło niemal 20 tysięcy osób). Plasuje to gminę Komorniki na 40 miejscu w rankingu krajowym.
Niestety, wciąż prawie 10 tysięcy mieszkańców nie uznaje za stosowne uchronić siebie przed ciężkim przebiegiem choroby lub nawet zgonem. Takie osoby zarażają innych, w razie zakażenia powiększają problemy służby zdrowia, która ma problemy z leczeniem pacjentów wymagających pomocy, a nie chorujących na covid.