Za nami pierwszy rok nowej kadencji. Teraz na zadania samorządu patrzy się z innej perspektywy, pięcioletniej.
– Zgadza się, ale muszę podkreślić, że nigdy na swoje zadania nie patrzyłem z perspektywy jednej kadencji. To prawda, że ona pomaga podsumowywać, oceniać, a dodatkowy rok pozwoli zrealizować więcej. Trzeba jednak zrobić nie tylko to, co się zakończy w trakcie kadencji. Niektóre zadania dopiero się zaczną. Planujemy na dużo dłużej niż pięć lat. Warto więc oceniać nie tylko konkretny rok, nie tylko kadencję, ale perspektywę jeszcze dłuższą.
Czy zadania, które pan sobie założył na 2019 rok, udało się zrealizować?
– W większości tak. Nie wszystkie zakończyliśmy w stu procentach. Mała przebudowa Szkoły Podstawowej nr 2, czyli dawnego gimnazjum, jeszcze potrwa, w przyszłym roku zostanie skończona budowa dodatkowego wejścia dla maluchów. To nadzwyczajna sytuacja, zostaliśmy zaskoczeni decyzją o likwidacji gimnazjum, koniecznością wykorzystania obu szkół jako podstawowych. Nawiasem mówiąc, bardzo dobre wyniki wiedzy gimnazjalistów wskazują, że cała ta reforma nie miała sensu. Dopiero za kilka lat, gdy uczniowie trafią do liceów, przekonamy się, jakie są rzeczywiste skutki zmian.
W dziedzinach tak newralgicznych jak oświata, ewolucja zawsze jest lepsza od rewolucji. Zmiany były chyba zbyt gwałtowne.
– Pośpiech przy takich decyzjach nigdy nie jest wskazany, bo można popełnić wiele błędów. Mści się to choćby na programach edukacyjnych, trzeba je będzie modyfikować. Na to wpływu nie mamy, jedynie na to, co się dzieje w szkołach. Choć subwencja na 2020 rok jest o prawie 2 miliony zł wyższa, nie pokryje potrzeb. Otrzymamy 32 miliony zł, a wydatki przekroczą 36 milionów, nie licząc kosztów funkcjonowania świetlic.
Finansowanie oświaty to teraz dla samorządów największy problem.
– Oświata to jeden problem, drugim jest wychowanie, czyli utrzymanie przedszkoli, żłobków. Możliwości budżetowe są ograniczone. Nie znajdziemy pieniędzy na zwiększenie dopłat do żłobków. Pozostaną na obecnym poziomie.
Dobiega końca największa ostatnio inwestycja, czyli budowa Centrum Tradycji i Kultury.
– Na początku roku powinniśmy to zakończyć. Musimy jeszcze znaleźć dodatkowe pieniądze na poprawę nagłośnienia, na usunięcie braków ujawnionych w trakcie budowy. Nie mogę jeszcze podać terminu otwarcia. Byłem przekonany, że uda się w lutym, ale sporo czasu mogą zająć odbiory. Ważne, że budowa przebiega sprawnie.
To będzie ważna sprawa dla gminnej kultury. Wejdzie ona na wyższym poziom.
– Zyskamy wreszcie salę mieszczącą 250 osób. Na naszą gminę powinna być w sam raz. Wierzę, że zostanie w pełni wykorzystana. Nowy dyrektor GOK-u dynamicznie przystąpił do pracy. Liczę, że efekty będą widoczne już w przyszłym roku. Także dla opieki zdrowotnej. Gdy GOK i biblioteka opuszczą budynek ośrodka zdrowia, uda się tam umieścić dodatkowych specjalistów, co pozwoli skrócić do nich kolejki. Oby tylko lekarzom udało się podpisać kontrakty z NFZ.
Dla mieszkańców każdej gminy sprawą pierwszorzędną jest komunikacja. Oceniają ją jako główną bolączkę.
– W 2019 roku Komorniki odczuły lekką ulgę, gdy częściowo zbudowana trasa S5 wyprowadziła ze starej „piątki” część ruchu tranzytowego. Lada chwila cała nowa trasa będzie przejezdna, odczujemy tego wpływ. Wszystkie działania związane z budową węzła przy Grunwaldzkiej, gdzie powstanie tunel i wiaduktu nad torami na ulicy Kolejowej przebiegają planowo. Rok 2022, jako data zakończenia obu inwestycji, jest realny. Do Poznania pojedziemy wreszcie bez szlabanów, pod torami i nad torami.
Program budowy gminnych dróg jest niestety opóźniony.
– Opóźnienie jest małe, ale może wzrosnąć. Dopiero w 2021 roku odczujemy skutki reformy podatkowej. Obniżenie stawki PIT-u, podwyższenie kwoty wolnej od podatku, zwolnienie z podatków 26-latków przełoży się negatywnie na nasz budżet. Nie potrafię teraz wyliczyć, o ile zmniejszą się nasze możliwości. W chwili obecnej wydatki majątkowe planujemy w takiej samej wysokości, jak w 2020 roku.
Na szczęście rozwój gospodarczy gminy jest zauważalny, to musi przełożyć się na zasobność budżetu.
– Rozwój ten trwa, planowana jest budowa nowych hal. Możemy liczyć, że inwestycje te złagodzą skutek mniejszych wpływów z podatków. Wątpię jednak, byśmy to wyraźnie odczuli.
Spodziewa się pan utrzymania dynamiki wzrostu liczby mieszkańców?
– Na razie nie widzimy symptomów spowolnienia rozwoju budownictwa mieszkaniowego. Rosną osiedla i w Poznaniu, i w gminach, takich jak nasza. Mamy trochę uchwalonych planów zagospodarowania, ale nie możemy powstrzymać procesu zabudowywania gminy osiedlami. Sądzę, że jeszcze trochę ludzi do nas napłynie. Nasze mieszkania są dużo tańsze niż te w Poznaniu. Warto jednak pamiętać o coraz większych problemach komunikacyjnych.
Rozmawiał Józef Djaczenko