Rozmowa z Mirosławem Wielochem, wiceprzewodniczącym Rady Powiatu Poznańskiego.
Dzięki panu gmina Komorniki ma reprezentanta w samorządzie powiatowym.
– Tak, zaszczytną i odpowiedzialną funkcję radnego Powiatu Poznańskiego mogę dzięki wyborcom pełnić od 2006 roku, czyli czwartą kadencję.
Jest pan jedynym radnym z gminy Komorniki?
– Byłem przez trzy kadencje. Teraz już nie, bo w obecnej kadencji została wybrana reprezentująca PiS Arleta Szymkowiak. Ja jestem z PO.
Pełni pan ważną funkcję wiceprzewodniczącego Rady Powiatu.
– Rada Powiatu powołała mnie w sierpniu 2020 roku na to stanowisko. Przez ponad trzy kadencje byłem przewodniczącym Komisji Promocji i Rozwoju Regionalnego.
W ten sposób wzrosły pańskie możliwości działania na rzecz rodzinnej gminy.
– Właściwie okręgu, bo wybierali mnie mieszkańcy Puszczykowa, Lubonia i Komornik. To duży okręg, z pięcioma mandatami. Początkowo dysproporcja między Luboniem i Komornikami pod względem liczby mieszkańców była ogromna. Teraz to się zmieniło. Mieszkańcy głosują głównie na swoich przedstawicieli, więc i ja nie będę ukrywał, że najbliższa sercu jest mi moja gmina.
Spędził pan tu całe życie.
– Także zawodowe. Przez 23 lata pracowałem jako nauczyciel i wicedyrektor w SP nr 1 w Komornikach, a przedtem 16 lat w SP w Plewiskach. To moja mała ojczyzna. Udzielam się w Towarzystwie Przyjaciół Ziemi Komornickiej.
Współpraca samorządów powiatowego i gminnego dotyczy przede wszystkim inwestycji drogowych.
– Przez gminę przebiega 35 km dróg powiatowych. Współpraca jest korzystna, bo jako powiat występujemy o finanse zewnętrzne, wykonujemy dokumentacje.
Trzeba przyznać, że powiat ma tu osiągnięcia.
– Skutecznością rzeczywiście możemy się pochwalić. Gmina wspiera finansowo inwestycje na swoim terenie, powiat zamawia projekty, pozyskuje finanse.
Dobrym przykładem takiej współpracy jest budowa obwodnicy Chomęcic i Głuchowa.
– Powiat ponosi odpowiedzialność, wziął na siebie opracowanie pełnej dokumentacji. Dzięki temu, że to wspólna inwestycja, były szanse na uzyskanie dofinansowania. Podobnie było ostatnio z budową trasy rowerowej do Szreniawy. Marszałek zadbał o 80-procentowe unijne dofinansowanie. Na powiat i gminę przypadło po 10 procent kosztów. Natomiast na obwodnicę nie ubiegaliśmy się o fundusze unijne, lecz z rządowego Funduszu Dróg Samorządowych.
Zresztą w atmosferze skandalu, bo premier nieładnie postąpił.
– To była inwestycja związana z budową trasy ekspresowej S5. Powstał węzeł w Konarzewie, więc pozyskanie rządowych pieniędzy na ciąg dalszy wydawało się oczywiste. W pierwszym etapie liczyliśmy na 50 procent kosztów, w drugim nieco mniej. Dla gminy ma to wielkie znaczenie, bo dzięki nowej trasie może uruchomić teren pod aktywizację gospodarczą, trzeba to tylko mądrze zaplanować, wykorzystać doskonałe połączenie z S5 i z autostradą. Rzeczywiście doszło do skandalu, bo wojewoda zaakceptował nasz wniosek, ale premier jego decyzję zmienił. Podczas sesji Rady Powiatu zaproponowałem radnym z PiS-u, by przyjechali do mojej gminy i wytłumaczyli się mieszkańcom, dlaczego rząd odebrał nam pieniądze. Dlatego, że większość w Komornikach nie głosuje na PiS?
Potem jednak pieniądze te zostały odzyskane.
– Tak, w kolejnym rozdaniu. Dzięki interwencjom marszałka i starosty nawet dobrze na tym wyszliśmy, bo otrzymaliśmy trochę więcej niż oczekiwaliśmy w pierwszym podejściu. Inwestycja ta może mieć fantastyczny wpływ na gospodarczy rozwój gminy. Została zrealizowana staraniem powiatu, oczywiście przy gminnym dofinansowaniu.
To ważna inwestycja, choć nie tak spektakularna, jak ta, która zostanie zrealizowana dzięki wieloletnim, konsekwentnym staraniom wójta gminy Komorniki – węzeł z tunelem na ul. Grunwaldzkiej.
– Tu mamy do czynienia z trzema zaangażowanymi samorządami: poznańskim, gminnym, powiatowym. Rzeczywiście, pan wójt Jan Broda przez kilkanaście lat walczył o to przedsięwzięcie. Doprowadzenie do budowy to sukces przede wszystkim jego i starosty poznańskiego.
Jak pamiętamy, władze Poznania nie były do tego przekonane, przez co przepadło kilka lat.
– Orędownikami inwestycji byli wójt, starosta oraz Metropolia Poznań. Teraz inwestycja też się ślimaczy. Mam wrażenie, że Poznańskie Inwestycje Miejskie słabo sobie radzą z biurokratycznymi procedurami.
Co jest groźne, bo może przepaść unijne dofinansowanie.
– Jeśli inwestycja nie zostanie zrealizowana w terminie, stracimy te pieniądze. Szkoda by było, bo to najważniejsze, najbardziej oczekiwane przedsięwzięcie w historii gminy. Wiem, że mieszkańcy gminy Komorniki, a zwłaszcza Plewisk czekają na ten tunel jak na zbawienie. Rozwój jest niesamowity, komunikacja musi za tym nadążać. Widząc zaangażowanie starosty i władz gminy, jestem spokojny, że węzeł komunikacyjny powstanie.
Po zbudowaniu trasy S5 następuje zmiana kategorii dróg. Krajowa jest wojewódzką, wojewódzkie powiatowymi, a powiatowe gminnymi. Czy to korzystne dla inwestycji?
– Moim zdaniem nie. Obiecałem walkę o modernizację głównych ulic w Walerianowie i Rosnówku, ale drogi te straciły kategorie dróg powiatowych.
Mieszkańcy Rosnówka, mówiąc delikatnie, nie są zachwyceni brakiem chodnika na ulicy 1 Maja. Kończy im się cierpliwość.
– Zdaję sobie z tego sprawę. Cała ta trasa pozostawała w zawieszeniu, podobnie jak droga w centrum Chomęcic, którą zmodernizowała moja gmina. Walczyłem, by trasa do Walerianowa i Rosnówka pozostała powiatową, ale nie udało się. Wyremontowaliśmy drogę z Komornik do Rosnowa, w centrum Głuchowa. Również z Komornik do Wir i Łęczycy, ulicę Grunwaldzką w Plewiskach, Polną w Komornikach oraz z Chomęcic do Szreniawy. Wyjątkiem jest droga z Walerianowa do Rosnówka, teraz już gminna. Muszę zaznaczyć, że remonty tych dróg były wykonywane przy udziale finansowym gminy.
Może powiat nie był skory do działania, czekając na zmianę kategorii?
– Przyczyny raczej upatrywałbym w przebudowie ulicy Grunwaldzkiej w Plewiskach, co wymagało wydania kilkunastu milionów zł. Potem zaczęła się budowa obwodnicy, nie na wszystko wystarczyło pieniędzy.
Wspólnie z radnymi gminnymi Piotrem Wiśniewskim i Krzysztofem Sznajderem mocno się pan zaangażował w budowę tras rowerowych. Macie sukcesy, takie jak budowa wspomnianej drogi z Komornik do Szreniawy. Mieszkańcom najbardziej jednak zależy na połączeniu Komornik z Plewiskami.
– O jej budowę zacząłem zabiegać dobre kilka lat temu. Zawsze było coś ważniejszego, sprawę odkładano. Złożyłem wniosek do budżetu powiatu o opracowanie koncepcji trasy. Długo przekonywałem Zarząd Powiatu i w końcu dostałem zielone światło od starosty. Nie poprzestałem na koncepcji. Namówiłem radnych Piotra Wiśniewskiego i Krzysztofa Sznajdera, by lobbowali w gminie. I tak powstało WSW (Wiśniewski, Sznajder, Wieloch). Gdy koncepcja była gotowa, zorganizowaliśmy w gminie spotkanie władz gminy z wicestarostą. Zapadła zgoda gminy na partycypowanie w kosztach. Złożyłem kolejny wniosek do budżetu powiatu – na opracowanie dokumentacji.
I naraził się pan na krytykę, gdy się okazało, że powstanie ona dopiero w 2023 roku. Czy to musi trwać tak długo?
– Firma projektowa mogła to zrobić szybciej, ale nie uda się przeskoczyć przeróżnych uzgodnień. Konieczne są wykupy gruntów. Biurokracja jest straszna, na niektóre opinie czeka się miesiącami. Projektant otrzymał rok na stworzenie kompletnej dokumentacji, dopiero wtedy można wystąpić o zewnętrze fundusze. Koszt całej inwestycji to kilkanaście milionów zł. W dodatku nie wiadomo, jak sobie poradzić z wiaduktem.
Nad autostradą?
– Tak. Zaprojektowano go bez wyobraźni, brakuje miejsca dla rowerzystów, prawdopodobnie nie obejdzie się bez „mijanki”, sygnalizacji świetlnej. Poszerzenie wiaduktu nie wchodzi w rachubę, koszty byłyby ogromne. Jednak jestem pełen optymizmu, że inwestycja ta ruszy w 2023 roku. WSW działa i nie odpuści! Determinacja jest duża, bo doskonale wiemy, jak poprawi to bezpieczeństwo na tej drodze, szczególnie pieszym i rowerzystom.
Rozmawiał Józef Djaczenko