Pierwsze godziny, a nawet dni nowego roku wielu właścicielom domowych zwierząt kojarzą się z poszukiwaniem ulubieńców. Ciężko wystraszone wybuchami psy i koty uciekają, chowają się, tracą orientację, trudno je potem odnaleźć. W mediach społecznościowych pojawia się mnóstwo informacji o zaginięciu ulubieńców. Na szczęście zwykle udaje się je odnaleźć.
Mimo epidemicznych ograniczeń, ludzie nie darowali sobie hucznego powitania Nowego Roku. Mnóstwo pieniędzy puścili z dymem i hukiem. Nie pamiętali, albo nie chcieli pamiętać, że taka zabawa to dla zwierząt i właścicieli patrzących na ich cierpienia prawdziwa gehenna. Gdyby wybuchy trwały tylko w ostatnich minutach starego i pierwszych nowego roku, nie byłoby źle. Kanonada nie cichnie jednak zwykle godzinami, w dzień i w nocy, co dla zwierząt obdarzonych czułymi zmysłami jest katorgą.
– Patrolowaliśmy miejsca, w których sprzedawane były fajerwerki. Zwracaliśmy uwagę, by takie akcesoria nie trafiały w ręce osób nieletnich. Zdajemy sobie sprawę, że noworoczna kanonada jest nie do uniknięcia. Jej skutki czasami trwają długo. Możemy tylko apelować o litość dla cierpiących zwierząt – mówi Stefan Silski, komendant Straży Gminnej w Komornikach.