Jak zwykle przed świętami nasila się zjawisko kłusownictwa. Niejeden amator łatwego zarobku zarzuca w jeziorach sieci, oczywiście nielegalnie, licząc na bogaty połów. Z tym procederem walczy straż rybacka przy komornickim kole wędkarskim.
– Mamy ponton z silnikiem elektrycznym oraz spalinowym. W trudno dostępnych miejscach używamy siły mięśni. Mamy też kotwicę na linie – tłumaczą strażnicy. – Wypływamy na jezioro, przemieszczamy się tam i z powrotem, przeczesujemy dno. Jeżeli kotwica o coś zahaczy, z reguły jest to sieć. Wyciągamy ją.
W tym roku jeszcze się nie zdarzyło odnaleźć ślady kłusownictwa. W poprzednich latach udawało się wyławiać sieci ze złapanymi rybami. Zostały uwolnione. Znaleziona sieć za każdym razem przekazywana jest władzom Polskiego Związku Wędkarskiego, takie są przepisy.
Przy komornickim kole działa 12 strażników. Mają pod opieką wszystkie tutejsze jeziora – Rosnowieckie, Głębokie, Konarzewskie. W ramach porozumienia z Wielkopolskim Parkiem Narodowym wypływają też na Chomęcickie. Wszystkie tutejsze jeziora są połączone. Wędkarze zajmują się zarybianiem, więc mogą się spodziewać, że „ich” ryby pływają we wszystkich akwenach. Zamierzają je chronić przed kłusownikami.