Mimo iż radni musieli podjąć wiele uchwał, tym razem obrady przebiegły stosunkowo sprawnie. Przewodniczący Rady Gminy Marek Kubiak zdecydował się na skrupulatność w przestrzeganiu regulaminu określającego liczbę i długość wystąpień. Nie obyło się jednak bez gorącej dyskusji w sprawie zmian w składach stałych komisji.
Jak każdego roku, gminni radni musieli uchwalić wymiar lokalnych podatków i opłat. Mieszkańcy i przedsiębiorcy najbardziej są zainteresowani wysokością podatków od nieruchomości. Wójt zaproponował wzrost stawek w stosunku do roku ubiegłego, jednak bez wykorzystania najwyższych dopuszczalnych stawek. W imieniu Komisji Budżetu i Finansów radna Edyta Błaszczak zaproponowała wzrost wszystkich stawek o 5 procent.
– Dla mieszkańców byłaby to znacząca różnica na korzyść – przekonywała radna. Wójt zaznaczył, że zaakceptuje decyzję radnych, przy niczym się nie upiera. Podkreślił jednak, że proponowana przez radną decyzja uszczupliłaby dochody gminy o ponad 1,3 miliona zł. Właściciele nieruchomości oszczędziliby w skali roku 8-10 zł. Ważne jest też to, że uchwała w nowym brzmieniu może mieć wpływ na rządowe finansowanie – wymiar subwencji rekompensującej stratę spowodowaną polityką poprzedniego rządu. – Mogą nam powiedzieć: nie skorzystaliście z możliwości zwiększenia własnych dochodów, więc w waszym przypadku algorytm będzie niższy – obrazowo tłumaczył wójt Tomasz Stellmaszyk.
Gdyby wójt zastosował najwyższe dopuszczalne stawki, budżet gminy otrzymałby dodatkowe prawie pięć milionów zł. Radni jednak przychylili się do propozycji komisji i ustalili, że stawki w przyszłym roku, w każdym przypadku, wzrosną o 5 procent.
Wcześniej radni znowelizowali budżet na bieżący rok. Zmiany są niewielkie, polegają głównie na przesuwaniu kwot między działami albo przekładaniu części wydatków inwestycyjnych na kolejny rok w związku z niezrealizowaniem takich zadań, jak na przykład budowa kanalizacji na ul. Piastowskiej. Zmiany wystąpiły też w Wieloletniej Prognozie Finansowej.
Decyzją radnych zmienił się status niektórych ulic – są teraz gminnymi. To konsekwencja tego, że stały się drogami publicznymi. Jednak inne drogi status drogi gminnej tracą, ponieważ gmina nie ma prawa dysponowania gruntami, na których są położone. Tak wynika ze zmiany orzecznictwa.
Radni przyjęli roczny plan współpracy z organizacjami pozarządowymi i innymi organizacjami. Jest zbliżony do tego, który dotyczy bieżącego roku. Jak poinformowała zastępczyni wójta Katarzyna Trzeciak, odbyły się konsultacje z udziałem tych podmiotów, ich sugestie zostały wzięte pod uwagę. Kwota, jaką gmina przeznaczy na tę współpracę, wynosi ok. 730 tysięcy zł. Oferty można już składać drogą elektroniczną.
Duże kontrowersje wzbudziła uchwała o przystąpieniu do prac nad planem dla fragmentu Plewisk, w rejonie ulic Kolejowa, Heleny Szafran, Rumiankowa. To ponad 17 hektarów terenu, który zabudowany jest tylko w części. Niektórzy radni domagali się sprecyzowania parametrów, jakie mają tu obowiązywać, żądali wzięcia pod uwagę zbyt małej liczby miejsc postojowych, warunków komunikacji ze Skórzewem i innych uwarunkowań.
Wątpliwości te nie mogły być wyjaśnione na tym etapie. Wójt przekonywał, że plan dopiero powstanie, wszystkie te aspekty trzeba wziąć pod uwagę podczas konsultacji z właścicielami terenu. Prace te zajmą lata, trzeba będzie spotykać się z inwestorami. Konkretne rozwiązania zostaną wypracowane. – Wywołajmy plan! Patrzmy na ten problem szerzej, to będzie mieć znaczenie nie tylko dla tego terenu – apelował wójt. Za rozpoczęciem prac nad planem opowiedziało się 11 osób. Od głosu wstrzymało się 8 osób, głównie związanych z Plewiskami.
Decyzją wójta ustanowione zostało stypendium sportowe, przysługujące za najwyższe osiągnięcia w sportach olimpijskich, takie jak miejsce 1-8 na igrzyskach, miejsce 1-3 w mistrzostwach Polski. Jak tłumaczyła Olga Karłowska, sekretarz gminy, szczegóły zostały wypracowane w konsultacjach z GOSiR-m. Wysokość stypendium wyniesie o 500 do 1000 zł. Wójt będzie też wręczał jednorazowe nagrody za dobre wyniki dla sportowców i trenerów. Tu kryterium przyznawania będzie niższe.
Uchwalony został Gminny Program Przeciwdziałania Przemocy Domowej na lata 2024-2030. W związku z uchwałą sejmową gmina musi powołać zajmujący się tym zespół interdyscyplinarny w nowym składzie, uchwalić stosowany program. Celem jest ochrona rodzin, w którym występuje przemoc, zmniejszenie skali tego zjawiska. Problem ten niestety narasta, świadczy o tym rosnąca liczba zgłaszanych przypadków. Niekiedy trzeba zadbać o dziecko, co jest trudne, gdy przestaje istnieć piecza zstępcza. W myśl przepisów dziecko z rodziny z przemocą, nawet jeśli przemocy nie doznaje, traktuje się tak, jakby było nią doświadczane. Pracownicy socjalni znajdują się w trudnej sytuacji stykając się z takimi zjawiskami. Katarzyna Trzeciak wyraziła im podziękowania, przyłączył się do tego radny Marian Adamski.
Gminny Program Wspierania Rodziny też trzeba było na podstawie ustawy przyjąć. Wzrasta liczba tzw. niebieskich kart. Przyczyną patologicznych zjawisk jest brak bezpieczeństwa ekonomicznego, konflikty, rozwody, uzależnienia. W myśl nowych przepisów nawet gdy niebieska karta przestaje obowiązywać, jeszcze przez 9 miesięcy pracownicy socjalni muszą się taką rodziną interesować.
Podczas poprzedniej sesji radnym nie udało się uchwalić zmian w składach komisji stałych. Koniecznością ich uchwalenia jest oficjalne powstanie klubu Nasza Gmina, a jej przedstawiciele muszą mieć reprezentację w każdej komisji. Teraz radni wrócili do tego tematu, przygotowano nowe propozycje składów osobowych, przesunięcia niektórych osób z jednej komisji do innej. Problemem, z jakim teraz trzeba się było zmierzyć, była nieobecność radnej Izabeli Frąckowiak, która powinna wyrazić podczas sesji zgodę na udział w pracach komisji.
Nie ustąpił też inny problem – brak zgody czworga byłych członków nieistniejącego już klubu Nasza Gmina Komorniki na proponowane roszady. Wywiązała się jeszcze jedna gorąca dyskusja, której przebieg i postawa niektórych radnych oburzył przewodniczącego. Miał pretensje za brak zgody na proponowane zmiany, próbę ponownego odłożenia decyzji. Wypominał, że na przesunięcia nie zgadzają się tylko cztery osoby, co stanowi 20 procent całej rady. Otrzymały dwie funkcje przewodniczących komisji. Próbują wprowadzić dyktat mniejszości w sytuacji, gdy trzeba zapewnić członkostwo w komisjach wszystkim środowiskom. – Mam wrażenie, że ogon macha psem – mówił.
Ostatecznie radni uchwałę podjęli, mimo czterech głosów przeciwnych i jednej osoby wstrzymującej się.