Mieszkaniec gminy Komorniki, poruszany informacją przeczytaną na jednym z portali, apeluje o rozpoczęcie „skutecznych kontroli przestrzegania zasad wyprowadzania psów, zarówno na terenie gminy, jak i Wielkopolskiego Parku Narodowego”.
Przedstawia się jako miłośnik psów, spacerów, jazdy rowerem po WPN, który spotykał osoby puszczające psy wolno, bez smyczy i kagańców. Boi się, że i tu może dojść do zdarzenia, o którym przeczytał. W Strzeszynku pies rasy amstaff zaatakował trzyletniego chłopca. Matce ledwo udało się ochronić dziecko, jedno ugryzienie potężnych szczęk mogłoby je zabić. Właściciel psa, który zjawił się dopiero po fakcie, miał problem z opanowaniem rozjuszonego zwierzęcia.
List mieszkańca Komornik daje do myślenia. Zwraca on uwagę, że ludzi stresuje, gdy pies podbiega, nadskakuje, obwąchuje. Właściciel nie widzi w tym niczego groźnego, ale spacerowiczom bywa nie do śmiechu. Zdają sobie sprawę, że ryzyko jest duże.
– Dlaczego mieszkańcy, dzieci, goście nie mogą swobodnie i bezpiecznie się czuć i cieszyć okolicą? Dlaczego górę bierze dyktat właścicieli psów, którzy nieraz wręcz ostentacyjnie ignorują zakazy? – pyta autor listu. Twierdzi, że bez zorganizowanych działań nic się nie zmieni i prędzej lub później dojdzie do tragedii.