Anita Dziuba przypadkowo trafiła do Wielkopolski, a jeszcze bardziej przypadkowo pojawiła się w gminie Komorniki. W Koszalinie, skąd pochodzi, rodzice zaprowadzili ją na zajęcia taneczne prowadzone przez panią Tatianę Michalewicz-Filus. Zadecydowali w ten sposób o jej przyszłości.
Zajęcia taneczne miały charakter zabawy, ale pani Tatiana wpajała uczestniczkom, że jeżeli chcą prezentować umiejętności, wystąpić przed publicznością, to muszą dużo ćwiczyć. Anita Dziuba nie ma wątpliwości: bez pani Tatiany nie związałaby się z tańcem. Dzięki niej złapała bakcyla. Zauważyła, jakie to fajne – wyjść na scenę.
– Grupy taneczne powstawały i rozpadały się, zmienialiśmy lokalizację, ale to wszystko trwało, aż pani Tatiana wyjechała do Warszawy. Nasz grupa była fajna, zżyta. Teraz każdy z nas musiał iść w swoją stronę. Szukałam możliwości prowadzenia zajęć. Znalazłam ją w miejscowości Rosnowo pod Koszalinem – opowiada Anita Dziuba. Nazwa ta po latach zadecydowała o kontynuacji działalności po latach, już w innej części kraju.
Zajęcia pod Koszalinem zaczęła prowadzić jako 20-latka. Były ćwiczenia, występy w domach kultury. Po sześciu latach jej chłopak zaczął studia w Poznaniu. Wahała się, co robić – zostać i kontynuować działalność sprawiającą wielką frajdę, czy podążyć za chłopakiem. Jak się niebawem okazało, jedno z drugim można całkiem ciekawie połączyć. Pożegnała się z żalem ze znajomymi i podopiecznymi, znalazła się w stolicy Wielkopolski, u boku osoby, z którą właśnie bierze ślub.
– Szukałam miejsca, gdzie mogłabym kontynuować zajęcia z tańcem. Na mapie czytałam nazwy miejscowości wokół Poznania. Jedna z nich zabrzmiała mi całkiem znajomo, a obok Rosnowa było i Rosnówko. Gmina Komorniki graniczy z Poznaniem. Postanowiłam spróbować tu szczęścia – wspomina.
Pojechała do dyrektora GOK Komorniki, Antoniego Pawlika. Gdy dowiedział się, że pani Anita chce prowadzić zajęcia taneczne, stwierdził krótko: – To niech pani prowadzi. Zdziwiła się, że poszło tak gładko i natychmiast przystąpiła do akcji. Rosnówko, Plewiska, Głuchowo – tam odbywały się zajęcia. Zaszokowało ją zainteresowanie tańcem w Plewiskach. Nie wszyscy chętni mogli się załapać, wciąż zgłaszali się kolejni, czekali na zwolnienie miejsca. Zdarzyło się, że grupa niemal dwukrotnie przekraczała wyznaczoną liczebność. Chętnych nie brakowało nawet podczas zajęć z konieczności zdalnych.
Na stałe pracowała (i do dziś pracuje) w poznańskim sądzie. Popołudnia spędza na uczeniu dzieci tańca, przygotowywaniu ich do występów. – Uczestnicząc w rozprawach sądowych nie mogłam doczekać się przyjazdu do domu kultury, spotkania z dziećmi. Zawsze potrafiły mnie czymś rozbawić. To prawdziwa przyjemność – uśmiecha się pani Anita.
Doświadczenie taneczne rosło, także życiowe. Zauważyła, że przybywa jej wspomnień. Nie chciała ich zaprzepaścić. Pomyślała, że warto o nich opowiedzieć. Tak zrodził się pomysł napisania książki. Zajęło jej to półtora roku. Dziś już, dzięki wydawnictwie „Poligraf”, książka jest dostępna. – To moje wspomnienia, ale musiałam dodać trochę ciekawostek, żeby fajnie się to czytało – tłumaczy.
Książka „Taniec, pasja, marzenia” wzbudzi zainteresowanie nie tylko wśród instruktorów tańca i innych ludzi z tej rozwijającej się branży. Potrafi zaciekawić wszystkich, bo wspomnienia autorki są nietuzinkowe. Dedykuje ją zespołom tanecznym, które miała okazję trenować.
– Napisałam ją po to, żeby za każdym razem, kiedy na nią spojrzę, przypominała mi najlepsze lata młodości, wszystkie chwile radosne, ale i przykre. Przeżywałam niemałe emocje, trudno jest wyrazić je słowami. Gdy napisałem ostatnie zdanie, mogłam oddzielić teraźniejszość od przeszłości, tworzyć ciąg dalszy – mówi autorka.
Zachodniopomorski etap życia ma za sobą. Trwa wielkopolski. Taniec wciąż wypełnia jej życie. Miała plany, by tylko na nim się zawodowo koncentrować, byłoby to jednak trudne i ryzykowne. Choć pracę w sądzie trudno określić jako pasjonującą i w pełni satysfakcjonującą, to gwarantuje ona życiową stabilizację. Miejsca na taniec pozostaje całkiem dużo.
Książka Anity Dziuby jest dostępna od tygodni. Najłatwiej ją zdobyć przez internet. Autorka wierzy, że to nie ostatnia. Kontynuacja będzie dotyczyć gminy Komorniki.