W imię przyrody

Zdaję sobie sprawę, że nie mamy ostatnio dobrej prasy. Nie wszyscy rozumieją, na czym polega nasza rola, jaka jest specyfika przyrody, jakie prawa nią rządzą – twierdzi Sławomir Krawczyk, mieszkaniec Chomęcic, z zamiłowania myśliwy.

Przez setki lat człowiek polował na zwierzęta, by się nimi żywić. W naszych czasach większość ludzi też nie gardzi mięsem, ale pozyskiwane jest ono w inny sposób i na znacznie większą skalę niż kiedykolwiek w przeszłości. Myśliwi mają do spełnienia inną rolę. Wokół tego tematu narosło wiele kontrowersji, bo najprostsze skojarzenie jest następujące: łowca strzela do zwierząt, bo ich zabijanie sprawia mu przyjemność.

– Prawda jest inna. Zmiany cywilizacyjne poszły tak daleko, że świat przyrody nie przetrwałby bez ingerencji człowieka, który wszystko zdominował, wprowadził zakłócenia. Nasza rola jako myśliwych ogranicza się teraz do regulacji populacji dzikich zwierząt. Ssaki rozmnażają się, bo nie mają naturalnych wrogów, a to generuje zjawiska niekorzystne, czasami groźne – tłumaczy Sławomir Krawczyk.

Klimat nie ma już wpływu na regulację liczebności dzikich zwierząt. Łagodne zimy sprzyjają rozrodczości. W dodatku człowiek stopniowo zawłaszcza tereny niegdyś dzikie, zamienia je w osiedla, zwierzęta muszą migrować w inne miejsca. Duże miasta stają się naturalnym siedliskiem dzików. Gdy zimy były ciężkie, rozmnażały się raz w roku. Teraz lochy żyjące w miastach i na ich obrzeżach wydają mioty dwa razy w roku, a jeden to kilkanaście warchlaków, które nie wyemigrują do lasów. Do rozrodu przystępują coraz młodsze lochy.

Nic dziwnego, że dzików przybywa w tempie alarmującym. Nasuwa się pytanie – co by było, gdyby nie działalność myśliwych. Najlepiej spytać o to pierwszego lepszego rolnika, któremu te zwierzęta potrafią przez jedną noc zniszczyć pole ziemniaków czy kukurydzy. – Zwierzyny nie może być za dużo, bo skutki tego odczują wszyscy, nie tylko rolnicy. Populacja musi przetrwać, ale na takim poziomie, by nie było to rujnujące dla ludzi – podkreśla Sławomir Krawczyk.

W miastach, z oczywistych powodów, na dziki się nie poluje. I właśnie to pokazuje, co ludziom grozi, gdy nie kontroluje się populacji zwierząt. Bliskie spotkania w parkach, na osiedlach kończą się czasami poturbowaniem psa, ucieczką, czasami wspinaniem się na drzewo. Nikt, kto znajdzie się w takiej sytuacji, nie powie, że trzeba dać dzikim zwierzętom święty spokój, nie wolno ograniczać ich liczebności. Prawdopodobnie w Poznaniu aktualnie żyje ok. 300-400 osobników. Jak się szacuje, roczny przyrost może wynieść nawet 300 procent. Należy się więc spodziewać, że za rok po Poznaniu swobodnie będzie chodzić tysiąc dzików.

Na szczęście nikt jeszcze nie został przez dzika poraniony, mimo iż opiekujące się młodymi lochy przypuściły na przechodniów niejeden atak. Zagrożenie istnieje. Jest też inne – ASF, czyli afrykański pomór świń. To dziki roznoszą tę chorobę, na szczęście niegroźną dla ludzi, ale powodującą miliardowe straty w gospodarce. Zagrożona jest cała branża mięsna. Ratunkiem, jak twierdzą specjaliści, jest zmniejszenie populacji dzików. Tych samych, które w miastach i miasteczkach są nietykalne.

Czasami działania człowieka, chcącego ratować zwierzęta, przynoszą skutki niekorzystne. Kiedy w lasach szerzyła się wścieklizna, służby weterynaryjne rozrzucały szczepionki chroniące lisy, bo to one najczęściej padały ofiarą tej choroby. Nagle okazało się, że liczebność tych drapieżnych zwierząt wystrzeliła w górę, choroba już jej nie kontroluje. Myśliwi z gminy Komorniki co rok strzelają do prawie 200 sztuk, ale populacja wciąż rośnie.

Skutki zaczynają być opłakane, bo lisy roznoszą choroby, takie jak świerzb groźny dla innych zwierząt, a także bąblowicę, na którą umierają ludzie. Bąblowiec to odporny na leczenie tasiemiec. Larwy tego pasożyta znajdują się w lisich odchodach, a nie jest tajemnicą, że te zwierzęta zapuszczają się w pobliże domów, odwiedzają piaskownice, w których bawią się dzieci. – Ludzie nie zdają sobie sprawy, czym można się zarazić poprzez bliskie kontakty z dzikimi zwierzętami – alarmuje myśliwy.

Daje też inny przykład nieprzemyślanego obchodzenia się ze zwierzętami. Od czasu do czasu zdarza się wypuszczenie na wolność norek, trzymanych w klatkach, hodowanych dla futer. Populacja ta doskonale zaaklimatyzowała się w naszym środowisku i dynamicznie się rozrasta. Zdarzało się, że te drapieżne stworzenia ogołacały z ptaków okolice jezior. Całkowicie wyginęły łyski, perkozy, bąki. Gatunki te prawdopodobnie nigdy już w te miejsca nie wrócą.

Rolnicy skarżą się, że nadmiernie rośnie populacja nie tylko dzików, ale i saren, jeleni. Przynosi im to wymierne straty. W dwóch myśliwskich obwodach, w gminie Komorniki i w Konarzewie, liczebność jeleni szacuje się na ponad 130. Dziki, mimo niskich stanów liczebności na wiosnę, w miarę rozwoju takich upraw, jak rzepak czy kukurydza, zaczynają się w nie przemieszczać z sąsiednich terenów, głównie z Wielkopolskiego Parku Narodowego, populacja stale jest więc zasilana. Tutejsi myśliwi w ubiegłym roku odstrzelili 240 sztuk.

Sławomir Krawczyk łowiectwem zajmuje się od 1994 roku. Zaczął jako 25-latek, przejmując tę pasję od ojca, polującego od 1973 roku. Działa w kole o nazwie „78 Łoś Poznań”, istniejącym w gminach Komorniki i Dopiewo od połowy 1946 roku, aktualnie liczącym 46 członków. Jest teraz łowczym koła, więc jego zadanie sprowadza się do buchalterii, wypełniania dokumentów. W łowisku stara się być kilka razy w tygodniu, ale poluje rzadko.

Kiedyś obowiązkiem myśliwych było dokarmianie dzikich zwierząt. Dziś jest to zakazane, by populacja nie rozrastała się jeszcze bardziej. Stosują tylko tzw. pasy zaporowe – wykładają karmy z kukurydzy zniechęcające zwierzęta do szukania pożywienia na pobliskich polach, gdzie wyrządzają szkody.

– Celem myśliwych nigdy nie było zagrażanie populacji zwierząt. Wprost przeciwnie. Wszystko musi być ułożone racjonalnie, by nadmiar dzików, jeleni, lisów i innych gatunków nie przynosił strat, nie zagrażał ludziom – podkreśla myśliwy z Chomęcic. – Populacja musi przetrwać w dobrym stanie, we właściwej liczebności. Polowanie polega na eliminowaniu osobników nieprzydatnych do hodowli. Najsilniejsze muszą przeżyć, dać początek nowym pokoleniom.

Każde koło, po przeprowadzeniu inwentaryzacji, sporządza roczny plan łowiecki. Oblicza się przyrost zwierzyny i według wzorów przysłanych przez nadleśnictwo wyznacza się odstrzał. Na tej podstawie wystawia się pozwolenia na przeprowadzenie polowania.

Rozwija się populacja wilków, które muszą polować, by przeżyć, ale nie zastąpią człowieka w regulowaniu liczebności zwierząt żyjących w lasach. W dużych obszarach leśnych, puszczach, wilki mogą taką rolę spełniać, ale nie na terenie tak zurbanizowanym, jak powiat poznański. – Jest mało prawdopodobne, by w tak małych kompleksach leśnych wilki zadomowiły się na stałe – twierdzi Sławomir Krawczyk.

Z zawodu jest technikiem budowlanym. Prowadzi firmę, buduje domy, a myślistwo, stały kontakt z przyrodą, to jego pasja. Stara się nią zarażać młodzież. Od dawna współpracuje ze szkołami. Bardzo żałuje, że od dwóch lat spotkania z uczniami nie mogą się odbywać. – Kiedy zaczynaliśmy te spotkania, frekwencja wynosiła 30-40 procent. Rodzice początkowo nie byli przekonani, czy ich dzieci powinny mieć kontakt z myśliwymi. Podczas ostatniego spotkania w szkole w Chomęcicach frekwencja była stuprocentowa – mówi pan Krawczyk z satysfakcją.

Najczęstszym miejscem spotkań jest malowniczo położone Źródełko Żarnowiec. Myśliwi zabierają tam dzieci w różnych grupach wiekowych, to idealne miejsce na przeprowadzenie lekcji przyrody, opowiadanie o zwierzętach i ich zwyczajach. Tematy związane z łowiectwem też są poruszane, ale jako element troski o przyrodę.

[MEC id="834"]

TELEFON ALARMOWY

  • 112 – POLICJA, STRAŻ POŻARNA, POGOTOWIE RATUNKOWE

POLICJA

  • 997 – z telefonu stacjonarnego
  • 61 841 48 90 i 61 841 48 92 – Komisariat Policji w Komornikach
  • 519 064 516 – Dzielnicowy Rejonu Komorniki (lewa strona od ul. Poznańskiej)
  • 516 902 835 – Dzielnicowy Rejonu Komorniki (prawa strona od ul. Poznańskiej, Głuchowo, Chomęcice, Rosnowo, Rosnówko, Walerianowo)
  • 519 064 515 – Dzielnicowy Rejonu Plewiska (lewa strona od ul. Grunwaldzkiej)
  • 786 936 078 – Dzielnicowy Rejonu Plewiska (prawa strona od ul. Grunwaldzkiej)
  • 786 936 065 – Dzielnicowy Rejonu Wiry, Łęczyca, Szreniawa, Jarosławiec, Kątnik

STRAŻ GMINNA W KOMORNIKACH:

  • 986
  • 61 8107 303 – Komenda Straży Gminnej
  • 661 434 360 – patrol

STRAŻ POŻARNA:

  • 998 | 112
  • 61 651 78 90 – OSP Plewiska

ZDROWIE:

  • 999 | 112 – Pogotowie Ratunkowe:
  • 61 853 53 52 24h/dobę – Centrum Informacji Medycznej Tel-Med

Przychodnie Lekarskie:

  • 798 524 154 – Przychodnia Zespołu Lekarza Rodzinnego w Komornikach, ul. Stawna 7/11
  • 61 600 64 33, 61 600 64 34 – Centrum Medyczne Komorniki sp. z o.o. w Komornikach, ul. Stawna 7 (II piętro)
  • 61 651 76 41 – NZOZ KORAMED, Plewiska, ul. Grunwaldzka 571
  • 61 651 79 70 – NZOZ Twoja Przychodnia, Plewiska, ul. Grunwaldzka 508
  • 732 515 515 – Przychodnia Lekarza Rodzinnego Vita-Med, ul. Komornicka 192, Wiry, I Piętro (budynek SPOŁEM)
  • 61 839 10 30; 512 075 575 – NZOZ OMEDICA, Poznań, ul. Stęszewska 41

POGOTOWIE ENERGETYCZNE:

  • 991

POGOTOWIE GAZOWE:

  • 992

AUTOBUSY GMINNE:

  • 61 810 81 71

WODOCIĄGI GMINNE:

  • 607 678 199

KANALIZACJA GMINNA:

  • 604 411 611

ZWIĄZEK MIĘDZYGMINNY „CENTRUM ZAGOSPODAROWANIA ODPADÓW – SELEKT”:

  • 731 400 065
  • 731 400 095
  • 731 500 034